Podejrzany miał usunąć dane z telefonu Anastazji Rubińskiej
W czwartek, 22 czerwca, około godz. 14 czasu polskiego 32-letni Banglijczyk usłyszał zarzut zamordowanie Anastazji Rubińskiej - poinformowały greckie media. Wcześniej był oskarżony tylko o porwanie. Mężczyzna nie przyznaje się do popełnienia zbrodni.
32-latka obciążają jednak wyniki badań kryminalistycznych, czyli analiza odcisków palców, śladów DNA oraz danych z telefonu komórkowego.
Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty związane ze śledztwem. Jak informuje portal dziennika „Proto Thema”, powołując się na policyjne źródła, podejrzany w noc morderstwa miał usunąć z telefonu Anastazji różne dane, które mogłyby naprowadzić na wspólników zabójcy. Komórka, z której wyjęto kartę SIM, została znaleziona w opuszczonym budynku w okolicy.
Nowe nagranie. Co na nim widać?
W sprawie pojawiło się również nowe nagranie. Być może właśnie ono przekonało śledczych do postawienia zarzutu morderstwa. Widać na nim, że wrocławianka wyszła z domu wspólnie z mężczyzną z Bangladeszu. Przypomnijmy, że wcześniej śledczy mieli tylko nagrania dowodzącego tego, że oboje wchodzili do budynku. To potwierdza również tezę, że do zbrodni nie doszło w domu zamieszkiwanym przez imigrantów z Azji.
Nowe nagranie potwierdza również, że współlokator głównego podejrzanego podczas ponownego przesłuchania w minioną środę (21 czerwca) mówił prawdę. Przypomnijmy, że Pakistańczyk zmienił wtedy swoje zeznania. Początkowo twierdził on, że nigdy nie widział Anastazji i Banglijczyka razem w ich mieszkaniu.
Ostatecznie przyznał, że byli oni w środku feralnego wieczoru (12 czerwca). Stwierdził, że kiedy wrócił do domu około godz. 22.10, zastał w mieszkaniu współlokatora i dziewczynę, którzy pili piwo. Następnie około godz. 23 usłyszał, jak odjeżdżają oni na motorze.
Początkowo Pakistańczyk twierdził, że mężczyzna z Bangladeszu miał wrócić do domu następnego dnia rano - brudny i w zabłoconych butach. Jak piszą media, w środę nie wspomniał o tym, czy spotkał współlokatora po jego powrocie, ale tylko to, że dwukrotnie – około godz. 1 i 2 nad ranem – budził się, a jego jeszcze nie było. Policja nie wyklucza, że początkowo Pakistańczyk w strachu próbował kryć swojego współlokatora z Bangladeszu.