Kontrowersyjna wystawa "Iron Man" we Wrocławiu
Plenerowa wystawa „Iron Man” pojawiła się ul. Szewskiej i początkowo mało kto zwracał na nią uwagę. Do momentu, gdy reporter TV Republika Janusz Życzkowski wrzucił zdjęcie jednego z ekspozycji na portal X. Widniał na nim kobiecy manekin z brodą i manekin dziecka przytwierdzony do większej postaci pasem. W sieci zawrzało. Posypała się lawina komentarzy, wśród których te mówiące, że plakaty są nieodpowiednie, były tymi najbardziej wyważonymi. Nie brakowało opinii, że wystawa to promowanie „pedofilii”, „zboczeń” i „dewiacji”.
Oburzenie w sieci natychmiast wykorzystało część lokalnych mediów, które krzyczały nagłówkami o „pedofilii i LGBT”. Chętnie wykorzystywano komentarze z Internetu, a im bardziej były nieodrzeczne i absurdalne, tym… chętniej je przytaczano.
"Postanowiliśmy do odwołania zamknąć nasze galerie"
Początkowo miasto tylko tłumaczyło, że nie jest organizatorem wystawy i nie chce ingerować „w treści wystaw organizowanych przez NGO-sy". Gdy oburzenie narastało, zdecydowano jednak o usunięciu wystawy. Wcześniej zresztą sześć z dziewięciu ekspozycji zostało zamalowanych przez nieznanych sprawców.
Na tym jednak nie koniec. W środę (17 kwietnia) Fundacja Sztuki Współczesnej Art Transparent, która organizowała wystawę, zamieściła znamienne oświadczenie. - W związku z dewastacją galerii SZEWSKA i akcją hejterską, której jesteśmy ofiarą oraz obawą przed eskalacją sytuacji, w której wystawa „Iron man” traktowana jest bezrefleksyjnie i jako narzędzie, postanowiliśmy na czas trwającej kampanii zdemontować zdjęcia z galerii SZEWSKA.
W naszym odczuciu rolą sztuki nie jest uczestniczenie w politycznych zagrywkach. Do dyskusji o sztuce i sztuce w przestrzeni publicznej z chęcią wrócimy po wyborach.
W związku z obawą o życie i zdrowie osób z Zespołu fundacji Art Transparent, postanowiliśmy do odwołania zamknąć nasze galerie – czytamy w poście na profilu na Facebooku.
"Ludzie piszą do nas życząc nam śmierci"
Jak powiedziała na łamach Gazety Wyborczej Wrocław Karolina Bieniek, dyrektorka fundacji Art Transparent, na pracowników i artystów wylała się fala hejtu, ale nie tylko. - Ludzie piszą do nas życząc nam śmierci, dzwonią, wyzywają od pedofilii i zboczeńców, grożą. To są konkretne osoby i tego jest mnóstwo – przyznała kobieta dodając, że jeden pracownik załamał się nerwowo ze strachu, a inna osoba ma napady paniki. - Martwimy się też o bliskich – przyznaje Karolina Bieniek.
Jak dodała w rozmowie z portalem wroclaw.wyborcza.pl szefowa fundacji, pracownikom zaproponowano nawet ochronę. - Osoby bardzo kompetentne w tej materii powiedziały, żebyśmy traktowali sprawę poważnie. Może jednak warto, żeby ci, którzy napędzili to wszystko zaapelowali o spokój zanim będzie za późno. Naprawdę boimy się o siebie – mówi Karolina Bieniek.
Emocje w związku z wystawą już nieco opadły. Na profilu fundacji Art Transparent w piątek (19 kwietnia) przed południem pojawił się nowy wpis - Chcesz poznać znaczenie pracy, która zaskoczyła całą Polskę? To przeczytaj ten tekst.
Znajdziecie go poniżej.