To oznacza, że wykonawca musi skończyć remont do końca roku. Czy to realne?
Urzędnicy nie mają złudzeń
Technicznie - tak. Praktycznie - nie - odpowiada wprost Marek Szempliński z Wrocławskich Inwestycji.
- Patrząc na zaangażowanie wykonawcy, no nie widzimy takiej szansy. Wykonawca już publicznie deklaruje, że chce przesunąć ten termin do kwietnia - tłumaczy Marek Szempliński.
Urzędnicy na kolejną zmianę terminu się nie zgodzili. Wciąż zatem obowiązuje termin grudniowy. Jeśli wykonawca się spóźni to na własną odpowiedzialność.
>>> Część wrocławian może teraz jeździć taksówkami za darmo. Tyle że nie wszędzie [AUDIO]
Kary nieuniknione
Wspomniana własna odpowiedzialność wykonawcy oznacza, że jeśli remont się nie zakończy, posypią się kary. Jakie? Tego urzędnicy nie chcą zdradzać.
- Te kary są niebagatelne, natomiast ostateczny bilans kar poznajemy dopiero po rozliczeniu projektu. W tej chwili wykonawca wie ile już mu naliczyliśmy, ja mogę tylko powiedzieć, że to nie idzie w tysiące, ale mowa już o poważniejszych kwotach - wyjaśnia rzecznik spółki Wrocławskie Inwestycje.
Przypomnijmy, że pierwotnie remont miał zakończyć się w październiku. Na prośbę wykonawcy przesunięto go na koniec grudnia. Zmiana terminu byłą efektem odnalezienia nieujętych w projektach instalacji pod ziemią. To wydłużyło prace. Wówczas, jak przekonują urzędnicy, zmiana terminu była w pełni uzasadniona.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: