Polecany artykuł:
– To w sumie oczywiste, że pary zakochane odbywają więcej stosunków seksualnych, ale w naszych zachodnich społeczeństwach – m.in. za sprawą środków antykoncepcyjnych – nie płynie jeszcze z tego wniosek, że będą one miały więcej potomstwa – tłumaczy Piotr Sorokowski z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dlatego wrocławscy naukowcy wyjechali do... Tanzanii. Tam żyje plemię Hadza, którego członkowie stosują tylko naturalną kontrolę płodności, nie korzystają ze środków antykoncepcyjnych.
Badacze użyli kwestionariusza Sternberga, który stworzył trójczynnikową teorię miłości. Zakłada ona, że miłość składa się z namiętności, zaangażowania i intymności.
Wrocławianie kochają się kochać. Przed nami jest tylko Warszawa [AUDIO]
Co się okazało?
Wyniki nie były oczywiste, ale w dużej mierze potwierdziły hipotezę.
– Na liczbę dzieci faktycznie znacząco wpływa poziom zaangażowania w związku oraz namiętność… ale tylko w przypadku kobiet, co jest dość interesujące, bo potwierdza, że w tej populacji panuje pewien rodzaj równouprawnienia – mówi Piotr Sorokowski.
– Dużym zaskoczeniem były dla nas wyniki związane z trzecim czynnikiem, intymnością, które wypadły odwrotnie, niż dwa pozostałe: im większa intymność, tym mniej potomstwa – opowiada Sorokowski. – Tłumaczymy to sobie – także nieco na odwrót – faktem, że trudniej o tę intymność między partnerami, kiedy mają już więcej dzieci, bo troska, miłość są kierowane właśnie w stronę potomstwa - przekonuje naukowiec.