Wydawało się, że wyborcze starcie do Senatu nie będzie niosło za sobą większych emocji. W tzw. obwarzanku (tak mówi się na powiaty okalające Wrocław) o mandat w wyższej izbie parlamentu walczy trzech polityków: Dariusz Stasiak (Bezpartyjni Samorządowcy), Bogdan Zdrojewski (Koalicja Obywatelska) i Jarosław Obremski (Prawo i Sprawiedliwość). Dwaj ostatni politycy bardzo dobrze się znają, przez lata razem współpracowali.
Najwyraźniej jednak przyjaźni między nimi już nie ma. Dlaczego? Bogdan Zdrojewski kilka dni temu na Twitterze napisał, że odwiedził pewną miejscowość pod Bierutowem. Dodał, że od tego jaką kto ma telewizję satelitarną zależą preferencje wyborcze. Zdrojewski dokładnie wskazał operatorów, dodając, że anteny jednego mają mieszkańcy górnych pięter, a innego dolnych. Ci co mieszkają wyżej, mają głosować na Koalicję Obywatelską. Obserwacja być może i ciekawa, ale – jak twierdzi Jarosław Obremski – takiego bloku… nie ma.
- Sprawdziliśmy dokładnie. Byliśmy we wszystkich miejscowościach w okolicy. I okazało się, że nigdzie nie ma takiego budynku, w którym na górze byłyby anteny tego operatora. Znaleźliśmy tylko jeden blok z anteną telewizji, której – jak twierdzi Bogdan Zdrojewski – widzowie zagłosują na Koalicję. Ale była tylko jedna i to na dole, a nie na górze – punktuje Obremski.
Jarosław Obremski wprost zarzuca więc Zdrojewskiemu kłamstwo.
Obremski dodaje też, że nie dość, że wpis Zdrojewskiego jest konfabulacją, to dodatkowo dzieli społeczeństwo.
Co na to wszystko Bogdan Zdrojewski? Nie wiadomo. Nie odebrał telefonu, nie odpisał też na SMS.