Następnie zjechał na chodnik, uderzył w latarnię i zatrzymał się na pobliskim drzewie. Kierujący zdołał się uwolnić z doszczętnie rozbitego pojazdu i uciekł w kierunku Parku Miejskiego w Jaworze. W samochodzie zostawił jednak swojego ciężko rannego kolegę, którym okazał się 40-letni jaworznian.
- O sprawcy, który uciekł, dowiedział się przebywający w pobliżu miejsca zdarzenia policjant z jaworskiej komendy, będący w tym czasie na urlopie. Po chwili zauważył on biegnącego przez pola mężczyznę z zakrwawiona głową. Ruszył więc za nim, zatrzymując go po kilkuset metrach. - relacjonuje podkom. Kordian Mazuryk z policji w Jaworze.
- Mężczyzna nie zamierzał się poddać i był agresywny, więc funkcjonariusz musiał użyć siły. Następnie przekazał go swoim kolegom na służbie - dodaje Mazuryk.
Nigdy nie powinien siadać za kierownicą
Jak się okazało, kierowcą BMW był 24-letni mieszkaniec powiatu świdnickiego. W przeszłości był wielokrotnie notowany. Przeprowadzone badanie wykazało, że w czasie wypadku był pijany. Co więcej, nigdy nie posiadał uprawnień do kierowania. W wyniku zdarzenia odniósł jedynie lekkie potłuczenia i nie wymagał hospitalizacji.
Kierująca Fordem 36-latka i jej 8-letni syn również nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Mniej szczęścia miał pasażer BMW. 40-latek został zakleszczony w samochodzie, a do jego wyciągnięcia potrzebny był specjalistyczny sprzęt strażacki. W stanie ciężkim, z licznymi obrażeniami, został on przetransportowany pogotowiem lotniczym do szpitala we Wrocławiu.
Kierowca BMW został tymczasowo aresztowany. Teraz nie tylko najbliższe 3 miesiące spędzi za kratkami. Może tam pozostać nawet do 12 lat, bowiem taka kara w świetle kodeksu karnego jest przewidziana za tego typu przestępstwo.
Mężczyzna został już zatrzymany [WIDEO]: