Jeździsz, ile chcesz. Na długi weekend Koleje Dolnośląskie oferują bilet za 59 złotych

i

Autor: Wojciech Kulig zdjęcie ilustracyjne/Pociąg Kolei Dolnośląskich

Odwołane kursy

Jeden pociąg ostrzelany, drugi obrzucony kamieniami. Szok na Dolnym Śląsku

2024-10-02 21:30

Jeden pociąg Kolei Dolnośląskich został ostrzelany z wiatrówki, drugi obrzucono kamieniami. Uszkodzenia były na tyle poważne, że składy musiały trafić do serwisu. Policja szuka sprawców, a przewoźnik zapowiada, że będzie musiał odwołać cztery niedzielne przejazdy.

Uszkodzone pociągi Kolei Dolnośląskich 

Do zdarzenia, o którym Koleje Dolnośląskie poinformowały w środę (2 października), po raz pierwszy doszło 29 września przed południem na trasie między Gryfowem Śląskim i Świeradowem-Zdrojem. Wtedy spalinowy szynobus został ostrzelany z wiatrówki. Tego samego dnia ktoś obrzucił kamieniami skład jadący z Milicza do Wrocławia.

Niestety, na bezmyślnych działaniach wandali ucierpieli przede wszystkim pasażerowie. - Koszt naprawy pociągów pójdzie w dziesiątki tysięcy złotych. Doliczyć należy również koszty związane z organizacją autobusowej komunikacji zastępczej – przyznaje Damian Stawikowski, prezes Kolei Dolnośląskich.

Przez uszkodzenie pociągów odwołać było trzeba odwołać kilka kursów. W niedzielny poranek nie pojedzie pociąg z Jeleniej Góry do Orłowic. Nie zostaną zrealizowane też trzy przejazdy między Gryfowem Śląskim a Orłowicami. Na razie nie wiadomo, ile czasu będzie trwał serwis pociągów.

Sprawców obu zdarzeń poszukuje policja. Prezes przewoźnika podkreśla, że chodzi o bezpieczeństwo pasażerów i pracowników firmy.

Mamy do czynienia z czynami przestępczymi. Nie tylko z niszczeniem mienia, ale przede wszystkim z próbą sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. W każdym takim przypadku ściśle współpracujemy z policją

– dodaje Stawikowski.

Jak poinformował rzecznik przewoźnika, podobne sytuacje już się zdarzały. Tylko w tym roku cztery pojazdy zostały już obrzucone kamieniami, a w dziewięciu przypadkach kamienie lub materiały pirotechniczne były podkładane na tory.

Strażak Marcin T. z Leżajska zginął pod pociągiem