Wrocław. Kierowca autobusu MPK obraził się na pasażera
Do absurdalnego zdarzenia doszło w minioną środę, 6 listopada, po południu na ul. Krakowskiej we Wrocławiu. Autobus linii 114 jechał w kierunku centrum miasta. Przed przystankiem „Armii Krajowej” jeden z pasażerów nacisnął przycisk STOP, czym zasygnalizował chęć wyjścia na przystanku na żądanie. Kiedy autobus się zatrzymał, pasażer jednak został w pojeździe.
To rozsierdziło kierowcę, który podszedł do mężczyzny i kazał mu opuścić autobus. Na nic zdały się przeprosiny i tłumaczenia pasażera, że się pomylił i zbyt wcześnie nacisnął przycisk. Szofer był nieubłagany.
To co stało się później było tak absurdalne, że zostało opisana przez pasażerów w mediach społecznościowych. Jednym z nich był pan Tomasz. - Kierowca powiedział „Proszę podziękować temu pasażerowi i przesiąść się do następnego pojazdu, gdyż pojedzie szybciej”. Wrócił za kierownicę i faktycznie nie ruszył. Siedzimy tak, siedzimy. Patrzymy jeden na drugiego. Wreszcie ktoś decyduje się podejść i zapytać, czy coś się zepsuło i dlatego nie możemy jechać. I wiecie co? Nic się nie zepsuło. Kierowca się po prostu obraził. Przyznał nawet, że zdarza się mu to często i że poniesiemy zbiorową karę – relacjonuje świadek zdarzenia.
- W międzyczasie faktycznie minął nas następny autobus linii 114, uciekły też dwa przesiadkowe tramwaje. A my sobie tak siedzieliśmy, przecież wiadomo, że od tego jest komunikacja miejska, by w niej posiedzieć, ogrzać się. Ziąb taki – kpi pan Tomasz.
O sytuacji w mediach społecznościowych poinformowała również pani Karolina.
Pytany, o co chodzi i czy autobus się zepsuł, odpowiedział, że nie pojedzie dalej, bo jest obrażony. I za karę będziemy stać na przystanku z otwartymi drzwiami. Nie ruszymy dalej, bo skoro jeden pasażerów nacisnął omyłkowo przycisk, cały autobus musi ponieść karę
– napisała kobieta.
Cała sytuacja trwała około 15 minut. Dopiero po tym czasie kierowca, pod presją pasażerów, ruszył dalej.
Kierowca poniósł konsekwencje
Gdy sprawa zrobiła się głośna, odniosło się do niej również MPK Wrocław. W oświadczeniu przekazanym do mediów czytamy m.in. „Taka sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć, a kierowca bezwzględnie nie ma prawa do takich zachowań. Podjęliśmy już działania w celu zweryfikowania sytuacji i ustalenia wszystkich okoliczności tego zdarzenia” – poinformował przewoźnik tłumacząc, że linia 114 obsługiwana jest przez podwykonawcę - firmę Mobilis.
– Jeśli przedstawiony opis sytuacji potwierdzi się, będziemy oczekiwać odpowiedniej reakcji i wyciągnięcia stosownych konsekwencji personalnych. Przepraszamy wszystkich podróżnych, którzy byli świadkami tego zdarzenia. Jesteśmy zdeterminowani, aby nie dopuścić do powtórzenia tego typu sytuacji w przyszłości – czytamy w oświadczeniu MPK.
Jak się okazało, „obrażony” kierowca poniósł konsekwencje jeszcze tego samego dnia. MPK poinformowało w czwartek po południu, że firma Mobilis zrezygnowała ze współpracy z szoferem.