Niskie płace ratowników medycznych, a co za tym idzie - coraz większy ich brak w obsadach karetek, powoduje, że ratowanie życia ludzkiego staje się coraz trudniejsze. Gdy podczas lekcji wychowania fizycznego w szkole podstawowej w Kostomłotach, jeden z uczniów spadł z drabinek i stracił przytomność, okazało się, że nie ma komu udzielić pomocy poszkodowanemu chłopcu. Jak informuje "Fakt", w pogotowiu nie było żadnej karetki, która mogłaby przyjechać na miejsce wypadku. Nie było też możliwości, by sprowadzić śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Wrocławia, gdyż ten był zadysponowany do innego zdarzenia.
Pierwsi z pomocą przybyli strażacy, którzy na miejscu prowadzili działania resuscytacyjne. Później na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR, który trzeba było ściągnąć aż z Opola. Niestety, pomimo usilnych starań, nie udało się uratować chłopca. 10-latek zmarł.
Prokuratura prowadzi śledztwo, które ma na celu ustalanie okoliczności tragedii.
Czytaj też: Kłusownik zatrzymany na gorącym uczynku. Chciał tylko złapać kilka saren