W środę rano (17 marca) działacze Greenpeace weszli na teren kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów w Bogatyni. Na wielkogabarytowej koparce pracującej w kopalni Turów wywiesili transparent opatrzony logo PGE i Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz hasłem: „Kryzys klimatyczny? No i ch*j!”.
- Protest ma zwrócić uwagę m.in. na konieczność odejścia od węgla w Polsce do 2030 r. - tłumaczy rzeczniczka Greenpeace Polska Katarzyna Guzek. - Sprzeciwiamy się też planom przedłużenia koncesji na wydobycie węgla do 2044 r. w kopalni Turów.
Część aktywistów została na terenie kopalni do czwartku, spędzając noc na olbrzymiej koparce. Protest zakończył się w czwartek.
- Grupa kilkunastu osób opuściła teren kopalni odkrywkowej i oddała się w ręce policji - poinformowała Katarzyna Guzek.
Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu klimat i energia w Greenpeace, uważa, że w obliczu kryzysu klimatycznego PGE zachowuje się biernie i nie podejmuje żadnych działań.
- To skandal, że największa spółka energetyczna w kraju nie ma planu prawdziwej transformacji, który obejmowałby odejście od węgla - mówi Flisowska. - PGE dużo mówi o ekologii, ale wciąż planuje kolejne inwestycje węglowe, w tym przedłużenie działania elektrowni i kopalni węgla brunatnego Turów nawet do 2044 r.
Greenpeace twierdzi, że "brak planu odejścia od węgla regionu turoszowskiego i bełchatowskiego może grozić utratą środków unijnych z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji". "Dodatkowo działalność odkrywki Turów jest osią sporu z sąsiadującymi Czechami i Niemcami" - wskazują działacze tej organizacji.
Rzeczniczka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A. Sandra Apanasionek podkreśla, że protest Greenpeace na terenie Kopalni Turów jest inspirowany m.in. przez czeskich aktywistów i związany z żądaniem doprowadzenia do jak najszybszego zamknięcia kompleksu Turów, który – jak wskazała - "jest jednym z największych i najważniejszych wytwórców energii elektrycznej w Polsce". Rzeczniczka dodała, że służby PGE GiEK wyceniają szkody finansowe związane z akcją Greenpeace.
- Postulaty Greenpeace są nierealne. Doprowadziłyby do uzależnienia Polski od energii sprowadzanej z zagranicy, zaś dla tysięcy ludzi z regionu turoszowskiego - utratę pracy z dnia na dzień - wskazała w komunikacie rzeczniczka. - Zatrudnienie bezpośrednie w Kopalni i Elektrowni to ok. 5300 osób. Dodatkowo pracownicy spółek zależnych oraz podmiotów współpracujących, wraz z rodzinami, to około 60-80 tys. osób. Likwidacja działalności Kopalni i Elektrowni Turów bez zapewnienia rozłożonego na lata programu transformacji oznaczałaby załamanie lokalnego rynku pracy oraz dramatyczny wzrost bezrobocia i upadłość setek firm.
Kopalnia i elektrownia Turów w Bogatyni należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącego częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W 2020 r. polski minister klimatu Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Bogatyni węgla brunatnego na kolejne 6 lat - do 2026 r.