Paulina była normalną, wesołą dziewczyną. Studiowała i pracowała we Wrocławiu. Miała tu mieszkanie, które dostała od rodziców. Miała też chłopaka - Dawida Z. Trudno o nim powiedzieć „porządny”. Mężczyzna lubił wypić, brał narkotyki. Wchodził też w konflikt z prawem. Paulina go jednak kochała i nie chciała od niego odejść.
We wrześniu 2014 roku doszło do tajemniczej tragedii. W nocy Paulina zmarła – była wtedy w mieszkaniu w towarzystwie Dawida. Mężczyzna później różnie tłumaczył, co się stało. Raz mówił, że obudził się i zobaczył leżącą na podłodze Paulinę, innym razem, że upadła i zalała się krwią. Jedno jest pewne - pogotowie wezwał dopiero o godz. 5.05, a znacznie wcześniej - już o 3.29 - wysłał do ojca SMS o treści: „Odezwij się, Paulina nie żyje”.
Mętne tłumaczenia wystarczyły
Prokuraturze te mętne wyjaśnienia jednak najwyraźniej wystarczyły – sprawa po trzech latach śledztwa została umorzona. Rodzice Pauliny uważają, że prokuratura popełniła szereg błędów, które można wręcz interpretować tak, jakby chciano chronić ewentualnego sprawcę. Śledczy nie zlecili choćby badań toksykologicznych (!), nie zabezpieczono wielu dowodów na miejscu tragedii, nie przesłuchano wszystkich świadków.
Dlatego, gdy umorzono śledztwo, rodzice postanowili złożyć przeciwko Dawidowi Z. prywatny akt oskarżenia. Dzięki śledztwu, które przeprowadzili na własną rękę i za własne pieniądze, dowiedzieli się o wielu wstrząsających faktach.
Przede wszystkim ekshumowano ciało młodej kobiety i przeprowadzono badania toksykologiczne. Wyniki były porażające. Paulina miała w ciele całą tablicę Mendelejewa – przed śmiercią zażyła (bądź ktoś ją zmusił do zażycia) różne substancje chemiczne, najpewniej narkotyki lub dopalacze. Czy było ich na tyle dużo, że skutkowały zatrzymaniem akcji serca? Nie można tego wykluczyć.
„Z nowych dowodów wprost wynika, że doszło do zabójstwa”
Sprawa trafiła do sądu we Wrocławiu, ale w pierwszej instancji sąd uniewinnił Dawida Z. od zarzutu „nieumyślnego spowodowania śmierci, poprzez nieudzielenie pomocy”. Teraz jednak zacznie się ona na nowo. Rodzice Pauliny wnieśli bowiem apelację i Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał, że proces trzeba powtórzyć.
- Sąd był bardzo ostrożny w tym, żeby formułować jakiekolwiek wnioski dotyczące tego, czy to było zabójstwo, czy jednak coś innego. Z nowych dowodów wprost wynika, że doszło do zabójstwa, bo tak się wypowiedzieli biegli – powiedziała Onetowi adw. Justyna Flankowska, pełnomocniczka rodziców 25-latki.
To pierwszy, mały sukces, rodziców 25-latki, którzy chcą odkryć prawdę o śmierci swojego dziecka. Nie mogą jednak wciąż uwierzyć w fakt, że sprawa nie jest prowadzona pod kątem zabójstwa.