Tragedia w Lubaniu. Nagranie pokazuje wszystko
Tragedia w dolnośląskim Lubaniu wstrząsnęła całą Polską. Był październik zeszłego roku, gdy Tomasz Mockało wybrał się ze znajomymi na dyskotekę. W pewnym momencie towarzystwo z Tomaszem wyszło na zewnątrz. Tam doszło do awantury z ochroniarzem. Możliwe, że Tomasz odepchnął mężczyznę, gdy ten szarpał się z jednym ze znajomych Mockały. Pewne jest jednak, że Przemysław J. uderzył Tomasza.
Na nagraniu, do którego dotarliśmy, widać zamieszanie pod dyskoteką. - Gdy uważniej się przyjrzeć, to można zaobserwować całą sekwencję ciosów, które padły - mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.
Ochroniarz Przemysław J. dawniej trenował MMA. Co więcej, badania wykazały, że w czasie tragedii był pod wpływem narkotyków.
Nic więc dziwnego, że zaraz po zdarzeniu, Przemysław J. został aresztowany. Za kratami miał czekać na wyrok - a ten grozi mu bardzo surowy, bo nawet 25 lat.
Stało się jednak coś dziwnego. Przemysław J. opuścił areszt. Wyszedł na wolność, jak gdyby nic się nie stało. Nie ma nawet dozoru policyjnego, nie ma zakazu opuszczania kraju. Jak to możliwe? Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze uznał, że mężczyzna mógł działać w obronie własnej.
Nagranie, które publikujemy może potwierdzić to, co uważa rodzina zmarłego: że Tomasz był uderzony wiele razy, czyli trudno mówić o obronie własnej ochroniarza.
Rodzina już teraz domaga się dożywotniego więzienia i sądzenia ochroniarza jak za zabójstwo, a nie pobicie ze skutkiem śmiertelnym. - Ten człowiek zabił mi dziecko, a zamiast siedzieć w więzieniu jest na wolności. Zrobię wszystko, aby trafił za kratki, bo to tam jest jego miejsce - mówi nam Beata Mockało, matka zmarłego mężczyzny.
Zobacz poniżej zdjęcia Tomka z Lubania.