Liczba wiernych Kościoła Katolickiego kurczy się szybkim tempie. Co do tego nie ma wątpliwości, bowiem potwierdzają to statystyki. Eksperci, ale także zwykli wierni, spierają się raczej co do przyczyn takiego stanu rzeczy. Wśród najczęściej wymienianych powodów postępującej laicyzacji społeczeństwa wymienia się m.in. skandale obyczajowe w kościele lub niezbyt energiczna walka z patologiami, jak choćby z pedofilią. Często wierni wskazują, że „kiepską prasę” robią kościołowi proboszczowie, zwłaszcza ci, którzy duży nacisk kładą na sprawy materialne, a na ich parafiach obowiązują tzw. cenniki za poszczególne posługi.
Swoją „przygodę” z takim księdzem opisała na serwisie społecznościowym X (dawniej Twitter) pani Beata, która obecnie mieszka w Warszawie, ale pochodzi z małej miejscowości na Dolnym Śląsku. W swojej dawnej parafii musiała więc otrzymać świadectwo chrztu. Słowa księdza mocno ją zaskoczyły, ale nie zbiły z tropu, a jej riposta spowodowała niemal… furię proboszcza.
- Ja np. ochrzczona zostałam w małej miejscowości na Dolnym Śląsku, gdy zadzwoniłam na plebanię z prośbą o świadectwo chrztu ksiądz zażądał opłaty - powiedziałam, że ok. ale czy paragon dostanę? Powiedział, że moje pytanie to skandal. W Boga nadal wierzę, ale nie w księży – napisała pani Beata.
Jej wpis wywołał spory odzew, choć nie brakowało również głosów broniących księdza. - A na targowisku, jak Pani kupuje pietruszkę, to dają paragon? To, że przez 30 lat nie potrafiły wszelakie rządy rozwiązać kwestii fiskalnej w kościele to nie znaczy, że Pani może żądać bezprawnie od proboszcza paragonu – napisał użytkownik donkiszot.
Pani Beata nie poinformowała, jak ostatecznie sprawa się zakończyła. Dodajmy, że w kościele za wydanie dokumentów nie ma sztywnego cennika. Jedne parafie wydają dokumenty za darmo, inne zdają się na wolę parafianina co do wysokości datku, ale nie brakuje również takich, które żądają konkretnych sum - zazwyczaj od 20 do 100 zł.