Kłopoty mieszkańców osiedla Młyn Różanka
Młyn Różanka to nowoczesna inwestycja, która powstała w odrestaurowanym i wpisanym do rejestru zabytków budynku dawnej „Kaszarni” przy ul. Młynarskiej we Wrocławiu. Jest tam 112 mieszkań o różnej wielkości, od kameralnych po przestronne, 100-metrowe apartamenty. Ceny nie należały do najniższych, za metr kwadratowy trzeba było zapłacić od od 8 do 12 tys. zł. Kłopoty lokatorów, którzy wyłożyli niemałe przecież pieniądze, rozpoczęły się wkrótce po zamieszkaniu.
Jak informuje Gazeta Wrocławska, od ponad półtora miesiąca nie mogą oni korzystać z balkonów. Zostały one zamknięte na klucz. - Zasłonili okna balkonowe płachtami. Proszę zobaczyć ile jest piachu na balkonach. Wszystko zamiatają na dół, wychodzimy z bloku i wszędzie jest pył, dosłownie piaskownica - powiedział Gazecie Wrocławskiej pani Anna, jedna z lokatorek.
Gdy w środę (5 października) nasz fotoreporter był na miejscu, nie było już pozasłanianych okien. Zniknęło bowiem rusztowanie, które było owinięte zieloną siatką, stojące wcześniej przy budynku.
Co się stało? Mieszkańcy po wprowadzeniu się do lokali odkryli, że na metalowych elementach konstrukcyjnych podtrzymujących balkony łuszczyła się farba antykorozyjna. Rozpoczęła się naprawa, która spowodowała odcięcie mieszkańców od balkonów.
Niestety, szybkie, punktowe działania okazała się nieskuteczny. Deweloper zlecił więc bardziej kompleksową naprawę. - Nie znamy terminów, nie wiemy czy technologia wykorzystana przy naprawie się sprawdzi. Gdy chcemy się czegoś dowiedzieć, spotykamy się z brakiem odzewu – powiedział pan Grzegorz, jeden z właścicieli, z którym rozmawiała Gazeta Wrocławska. - Powiedzieli nam, że zostaną naprawione w ciągu miesiąca. Ale ten miesiąc już dawno minął – dodał inny z lokatorów.
Trzeba demontować balkony?
Młyn Różanka to inwestycje spółki Atal. Przedłużające się prace deweloper tłumaczy faktem, że w trakcie prób usunięcia wady, trzeba było zmienić metodę naprawy. - Podjęliśmy próbę wymiany powłoki malarskiej metodą na miejscu: piaskowanie konstrukcji z rusztowań, a następnie ponowne malowanie, co nie wymagało demontażu pionów. Jednakże finalnie, po wykonaniu oczyszczenia kilku pionów, oceniliśmy tę metodę jako niezadowalającą. W związku z tym zdecydowaliśmy o zmianie technologii prac na taką, która zapewni jak najlepszą jakość i trwałość wykonanych ponownie powłok malarskich – powiedział Gazecie Wrocławskiej Marek Thorz, przedstawiciel Atala.
Spółka wraz z wykonawcą analizują teraz, którą opcję wybrać. Zła wiadomość dla mieszkańców jest taka, że – najprawdopodobniej – nie obędzie się bez demontażu balkonów, co jeszcze wydłuży czas oczekiwania na ostateczne wyeliminowanie usterek. Ile to może potrwać? - Pragniemy zapewnić, że robimy co w naszej mocy, aby jak najszybciej usunąć usterkę – dodał Marek Thorz.