Morderstwo studentów w Górach Stołowych

i

Autor: Wisniowy/Wikimedia Commons Do zabójstwa doszło w pobliżu skały Narożnik

Morderstwo studentów w Górach Stołowych. Był przełom, efektów nie ma

2021-09-08 11:12

Ania i Robert byli młodzi, kochali się i planowali wspólną przyszłość, ale ich życie nagle zakończył nieznany sprawca. 24 lata temu para studentów została zastrzelona podczas obozu naukowego w Górach Stołowych. Rok temu pojawił się przełom w sprawie. Niestety, wciąż nie udało się zatrzymać mordercy.

Morderstwo w Górach Stołowych pozostaje niewyjaśnione od 24 lat. Tragiczny los spotkał parę studentów niedaleko skały Narożnik dokładnie 17 sierpnia 1997 roku. Policja ustaliła, że najpierw zabito Roberta - młody mężczyzna zginął po tym, jak morderca dwukrotnie strzelił mu w głowę: najpierw w czoło, potem w potylicę. Oprawca nie oszczędził Ani, strzał między oczy nagle zakończył życie studentki na górskim szlaku. Obecnie w miejscu zbrodni widnieje tablica upamiętniająca bestialsko zamordowanych młodych ludzi. Byli w sobie zakochani, planowali ślub. Oboje studiowali na Akademii Rolniczej we Wrocławiu, 17 sierpnia wyruszyli w góry, 10 dni później znaleziono ich ciała.

Potężny pożar na Swojczyckiej we Wrocławiu

Chciał upozorować motyw seksualny

Sprawca zbezcześcił zwłoki Ani i Roberta. Z ciał ściągnięto buty, Ania niekompletnie ubrana. Sprawca chciał upozorować motyw seksualny i rabunkowy, ale śledczy później wykluczyli te wątki. Buty Ani zawieszono na drzewie, nieopodal znajdowały się też okradzione plecaki. Niestety, nie udało się zabezpieczyć śladów, nawet z plastikowej butelki, która leżała blisko miejsca zbrodni. Janusz Bartkiewicz, były policjant, który przez pięć lat wyjaśniał zabójstwo studentów, nie miał wątpliwości - porównał morderstwo do egzekucji. Weryfikowane kolejne tropy - policjanci sprawdzali, czy za zabójstwo nie odpowiadają spotykający się w okolicach neonaziści, infiltrowano też miejscowy półświatek przestępczy, podejrzenia padły też na pewnego Czecha o pseudonimie "Rumun".

Był przełom, co dalej?

Śledczy ustalili, że zabójcze strzały padły z broni kalibru 9mm, której niegdyś używało Luftwaffe. Broń pochodziła z Czech. Priorytetem stało się znalezienie rzeczonego pistoletu. Udało się! Przełom w sprawie nastąpił w lipcu ubiegłego roku, gdy funkcjonariusze z Kłodzka zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzewanych o handel narkotykami. Podczas policyjnego nalotu znaleziono prawdziwy arsenał broni: 39 sztuk rozmaitych karabinów i pistoletów, 2000 pocisków i pół kilograma prochu. Po analizie okazało się, że jeden z pistoletów to dokładnie ten, którym zabito Anię i Roberta.

Tak się przynajmniej wydawało, że będzie to przełom. Niestety, do dziś śledczym wciąż nie udało się zbliżyć do odkrycia prawdy.

Makabryczne znalezisko we Wrocławiu. Ludzkie szczątki w wykopie przy torowisku. Zobacz galerię poniżej. 

QUIZ. Takie błędy popełnia wielu Polaków. Też jesteś wśród nich?

Pytanie 1 z 15
Wskaż poprawne stwierdzenie:
Sonda
Jak oceniasz działania policji w naszym kraju?