Sprawa wypłynęła w marcu, kiedy matka jednego z uczniów włożyła mu do plecaka dyktafon i nagrała zachowanie 29 - letniej nauczycielki ze wsi Szczodre na Dolnym Śląsku. Słychać tam okrzyk "Irytujecie mnie, gówniarze smarkate" i odgłos rozwijania taśmy, którą kobieta miała zaklejać dzieciom usta. Po upublicznieniu nagrania prokuratura wszczęła śledztwo. Jak ustalili śledczy Justyna G. stosowała więcej, podobnie okrutnych, metod:
- Nauczycielka groziła dzieciom pozbawieniem życia, poniżała. W ramach kary kazała dzieciom trzymać ręce w górze i nie pozwalała ich opuścić. Uciszała uczniów gwizdkiem. Stosowała również przemoc polegającą na szarpaniu za uszy i włosy, biciu linijką po całym ciele, przywiązywaniu do krzesła - wylicza Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Oskarżona nauczycielka: lubię dzieci, a one mnie
Justyna G. została oskarżona o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad swoimi uczniami. Grozi jej do pięciu lat więzienia. Kobieta nie przyznaje się do winy, choć potwierdza, że zaklejała dzieciom usta i przywiązywała je do krzeseł:
- Mówi, że nie chodziło jej o to, by zrobić dzieciom krzywdę, ale po to, by wprowadzić dyscyplinę i zintegrować klasę. Zapewnia, że bardzo lubi dzieci, a dzieci lubią ją - opowiada Małgorzata Klaus.
Pedagodzy: takie zachowania są niedopuszczalne
Środowisko nauczycielskie jednoznacznie potępia stosowanie tego typu metod:
- Żaden pedagog czy psycholog, bez względu na liczebność grupy, nie może sobie pozwolić na takie zachowania. Pewnie każdy z nas może sobie z czymś nie dawać rady, ale powinien szybciutko zmienić zawód. Może wziąć urlop albo zwolnienie, bo może to jakieś kłopoty albo depresja - wyjaśnia Mirosława Dziemianowicz, dziekan Wydziału Pedagogiki Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Teraz o losie Justyny G. zadecyduje sąd. Kobieta ma zakaz zbliżania się do swoich byłych uczniów i ich rodzin oraz zakaz wykonywania zawodu nauczycielki.
Więcej w materiale reporterki Radia ESKA Eweliny Wąs: