Policjanci z wrocławskiego Wydziału Ruchu Drogowego patrolowali nocą teren centrum miasta. Tuż po 1:30 zauważyli na pl. Strzegomskim kierującego, który nie sygnalizował manewru skrętu. Osobowy ford wjechał następnie na stację paliw od strony, gdzie stał widoczny znak „zakaz wjazdu”.
>>> "Łowcy głów" z Wrocławia zatrzymali niebezpiecznego przestępcę! Był skazany za zabójstwo
Policjanci postanowili bliżej przyjrzeć się mężczyźnie za kierownicą forda i wjechali za nim na stację paliw. Tam też włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe, chcąc rozpocząć kontrolę drogową. Kierujący fordem nie miał jednak ochoty na spotkanie z policjantami, gwałtownie wycofał i podjął próbę ucieczki. Rozpoczął się policyjny pościg.
Funkcjonariusze ruszyli za nim. O pościgu natychmiast zostały powiadomione pozostałe patrole, będące w rejonie centrum. Mężczyzna uciekając naruszył szereg przepisów prawa o ruchu drogowym. Wyprzedzał na przejściu dla pieszych z prędkością blisko 130 km/h, pędził w stronę pl. Orląt Lwowskich ignorując czerwone światło. Po chwili jego prędkość wyniosła już niemal 160 km/h.
Policjanci z zachowaniem zasad bezpieczeństwa jechali tuż za nim. Na skrzyżowaniu ulic Podwale i Świdnickiej mężczyzna uderzył w słupki oddzielające jezdnię od chodnika. Uszkodził samochód w taki sposób, że nie mógł dalej jechać. Wysiadł z jadącego jeszcze samochodu i podjął próbę ucieczki pieszo. Już po kilkunastu metrach został zatrzymany przez policjantów.
Okazało się, że 21-letni kierowca, mieszkaniec jednej z podwrocławskich miejscowości, był trzeźwy. Nie posiadał jednak uprawnień do kierowania pojazdami i prawdopodobnie to było przyczyną jego skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania.
Mężczyzna został przez funkcjonariuszy zatrzymany i trafił prosto do policyjnego aresztu. Za nieprzestrzeganie przepisów w ruchu, niezatrzymanie się do kontroli oraz stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa, będzie teraz musiał odpowiedzieć przed sądem. Łącznie grozić mu może kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat.