Raport powstał na podstawie zeznań turystów, pracowników biura podróży i świadków. Wynika z niego, że Magdalena Ż. próbowała odebrać sobie życie w przeddzień swojej śmierci, ale wtedy obsługa hotelu zdążyła sprowadzić dziewczynę z dachu budynku.
"W nocy 28.04 ochrona hotelu zauważyła że Pani Magdalena opuściła pokój i udała się na dach budynku. Z przekazanych nam relacji pracowników obiektu wynika, że próbowała zbliżyć się do krawędzi dachu, pracownicy sprowadzili ją do pokoju" - można przeczytać w raporcie, do którego dotarli reporterzy "Super Ekspressu" i NOWEJ TV.
Jak wynika z dokumentu, Polkę pozostawiono wtedy bez opieki. Dopiero rano przewieziono ją na lotnisko. Nie odleciała jednak do kraju. Nie zgodził się na to lotniskowy lekarz. Potem Magdalena Ż. trafiła do szpitala. Tam, w niedzielę, 30 kwietnia, miała wyskoczyć przez okno.
Czy biuro podróży dopełniło obowiązków?
- Sytuacja mogła być zupełnie inna, gdyby rezydent był Polakiem – przekonuje Małgorzata Kurzajewska, która spędziła w Egipcie 12 lat.
Kobieta tłumaczy, że cudzoziemcy nie zawsze rozumieją potrzeby i problemy turystów z Polski. Istnieje też bariera językowa.
Tymczasem przedstawiciele biura podróży nie chcą odpowiedzieć na pytanie czy rezydent mógł się bardziej postarać, by zapewnić Polce bezpieczeństwo.
Sprawę analizuje prokuratura w Jeleniej Górze. O najnowszych ustaleniach śledczy mają poinformować dziś podczas konferencji prasowej zaplanowanej na godzinę 12.00.
Ciało zmarłej ma w tym tygodniu trafić do Wrocławia. Zostanie tu przeprowadzona druga sekcja zwłok. Pierwsza odbyła się w Egipcie.
ZOBACZ materiał filmowy z NOWA TV 24 GODZINY: