Jacek Sutryk

i

Autor: mat. prasowe

Nowoczesna razem z PiS na wojnie z Jackiem Sutrykiem?

2020-12-14 16:53

Już w czwartek głosowanie nad przyszłorocznym budżetem Wrocławia. Wiele wskazuje na to, że dokument nie zostanie przyjęty przez radnych. Przeciw zagłosuje klub Prawa i Sprawiedliwości i Nowoczesnej. Jak słyszymy, jeśli prezydent Jacek Sutryk nie uwzględni w budżecie poprawek N, to współpraca z PiS może zostać rozszerzona. Czy Jacek Sutryk powinien się tego bać?

W czwartek głosowanie nad budżetem Wrocławia na rok przyszły. Radni Nowoczesnej uzależniają swoje głosy od tego, czy prezydent Jacek Sutryk uwzględni w dokumencie ich propozycje. - To nie są nasze wymysły, a propozycje na których zależy mieszkańcom Wrocławia. Prezydent zdaje się tego nie rozumieć - słyszymy.

- Budżet nie jest z gumy - ripostuje Jacek Sutryk, który przypomina, że przez pandemię koronawirusa będzie on znacznie okrojony i miasta nie stać już na tak wiele, jak wcześniej. 

Sytuacja jest więc patowa, a radni Nowoczesnej coraz bardziej poirytowani. Bo, jak się dowiadujemy, choć jest próba nawiązania dialogu z prezydentem Sutrykiem, to nie przynosi ona żadnych efektów. - Jesteśmy ignorowani - mówią zdenerwowani.

Wszystko więc wskazuje na to, że za budżetem większość nie zagłosuje. Co to oznacza? Prawdę mówiąc, to nic. Budżet - taki jakiego chce Sutryk - i tak będzie wykonywany.

Ucierpi jedynie PR prezydenta.

Dodajmy, że z czasów Rafała Dutkiewicza, poprzednika Jacka Sutryka, zawsze większość radnych była "za". Bywały nawet sytuacje, że pozyskiwano głosy za obietnice wielkich inwestycji. Tak było, gdy Dutkiewiczowi brakowało jednego głosu, aby budżet został poparty. W efekcie mieszkańcy Brochowa dostaną, wart wielkie pieniądze, aquapark. Bo na tyle wycenił swój głos radny Dominik Kłosowski. Uznał, że skoro może coś załatwić dla wrocławian, to tak zrobi. Dla Dutkiewicza poparcie było tak ważne, że spełnił żądania Kłosowskiego.   

Dutkiewicz zawsze też uśmiechnięty wychodził z sesji, na której udzielano mu absolutorium. To właśnie to głosowanie może doprowadzić Jacka Sutryka o ból głowy. Bo za kilka miesięcy może się okazać, że absolutorium nie otrzyma.

Stanie się tak wtedy, gdy Nowoczesna i PiS zagłosują "przeciw". Wtedy też może dojść prawdziwego trzęsienia ziemi. Zmieniły się bowiem przepisy. Brak absolutorium może bowiem skutkować zwołaniem referendum w celu odwołania prezydenta. A gdy to nastąpi: różnie może być.

Dlatego prawie pewne jest, że do tego czasu Sutryk będzie chciał znaleźć porozumienie z Nowoczesną. Pytanie, czy jeśli teraz radni Nowoczesnej zostaną upokorzeni (a czują się upokarzani), to czy gospodarz Wrocławia zdoła ich przekonać do siebie przed głosowaniem nad absolutorium? - Radni miejscy mają to do siebie, że dużo mówią, czasami wręcz grożą, a na koniec i tak potulnie zagłosują tak, jak będą chcieli ich polityczni szefowie. Nie chce mi się wierzyć, aby w przypadku Nowoczesnej było inaczej. Będą "za" absolutorium - mówi nam jeden z ważnych polityków z Wrocławia.

Zapowiada się więc bardzo ciekawie.