Jak relacjonuje Karkonoskie GOPR, w środę około godz. 13.00 dyżurny odebrał zgłoszenie od paralotniarza, który awaryjnie lądował i uderzył o ziemię. Wypadek miał miejsce w Karkonoszach, ale poszkodowany nie potrafił dokładnie określić swojego położenia, ale podał współrzędne z lokalizatora GPS.
Ratownicy zlokalizowali go na zboczu Kopy, w okolicy Kotła Łomniczki. Z wywiadu wynikało, że prawdopodobnie doznał złamania nogi. "Do akcji został wysłany trzyosobowy zespół ze stacji ratunkowej w Karpaczu, który miał dotrzeć pieszo do poszkodowanego. Równocześnie został zadysponowany śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Wrocławia do ewakuacji poszkodowanego" - informuje GOPR.
O pomoc w namierzeniu poszkodowanego poproszeni zostali inni paralotniarze latający nad Karkonoszami, ale żaden z nich nie potrafił dostrzec kolegi. Udało się to dopiero z pokładu śmigłowca. Ratownicy zostali opuszczeni na linach i udzielili poszkodowanemu pomocy. Paralotniarz został przetransportowany na noszach podczepionych pod śmigłowcem i przetransportowany na polanę w Miłkowie, gdzie przejął go zespół pogotowia ratunkowego.