Wrocław. Pierwsza rocznica śmierci Tomasza Komendy. Tak wygląda jego grób
"Kochanemu Tacie", "Dziękuję za Twoją miłość", "Na zawsze w pamięci", "Kochanemu Synowi" - m.in. takie słowa można znaleźć na grobie Tomasza Komendy w pierwszą rocznicę jego śmierci. Mężczyzna, który po niesłusznym skazaniu trafił do więzienia, zmarł 21 lutego 2024 r., czyli ledwie 6 lat po tym jak opuścił zakład karny. 46-latek został wskazany jako domniemany sprawca zbrodni miłoszyckiej, ale ostatecznie oczyścił się z fałszywych zarzutów.
Sprawa Tomasza Komendy
Sprawą Tomasza Komendy żyła cała Polska, bo jego walka o sprawiedliwość trwała 18 lat. W 2004 r. mężczyzna usłyszał wyrok 25 lat więzienia (został aresztowany w 2000 r.) za gwałt i zabójstwo 15-latki w podwrocławskich Miłoszycach, do czego doszło w noc sylwestrową 1996/1997 r. Sprawa jego skazania od samego początku budziła kontrowersje, zwłaszcza że sam Komenda mówił, że policjanci próbowali wymusić na nim zeznania, stosując wobec niego przemoc fizyczną i zastraszanie.
Dopiero kilkanaście lat później okazało się, że za zbrodnią miłoszycką stoją dwaj inni mężczyźni:
- Norbert B. został za to skazany na 15 lat pozbawienia wolności i 10 lat pozbawienia praw publicznych;
- Ireneusz P. usłyszał wyrok 25 lat więzienia i 10 lat pozbawienia praw publicznych.
Zanim wyszedł na wolność, Tomasz Komenda był w więzieniu wielokrotnie ofiarą znęcania się psychicznego i fizycznego. Po uniewinnieniu sąd przyznał mu ponadto 12 mln zł zadośćuczynienia i 811 533,12 zł odszkodowania. Niesłusznie skazany mężczyzna został zwolniony z zakładu karnego w marcu 2018 r., ale spędził na wolności niespełna 6 lat. Zmarł 21 lutego 2024 r. na nowotwór płuc. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu.
