Ta informacja jest wręcz szokująca. Część radnych Bezpartyjnych Samorządowców wsparta Michałem Bobowcem postanowiła odciąć się od Lubina i prezydenta tego miasta - Roberta Raczyńskiego. Polityk ten jest jednym z liderów Bezpartyjnych. Na dzisiejszym (piątek) spotkaniu działaczy Bezpartyjnych, głos zabrał szef klubu radnych, Mirosław Lubiński. W mocnych słowach skrytykował działania Raczyńskiego, ruch BS czy inwestycje w Lubinie i okolicach (np. powstanie linii kolejowej Głogów - Lubin - Polkowice, czy inkubatory przedsiębiorczości). Lubiński w ostrych słowach oskarżył Lubin, że zawłaszczył obsadzanie spółek podległych zarządowi województwa, również ludźmi, którzy nie mają stosownego wykształcenia.
Na klubie podjęto dwie bardzo ważne uchwały. Pierwsza to wniosek o odwołanie z funkcji członka zarządu Tymoteusza Myrdy, czyli zaufanego Raczyńskiego. Myrda został jednocześnie wyrzucony z klubu.
Druga uchwała mówi o tym, że w rozmowach koalicyjnych mogą brać udział tylko radni wojewódzcy - oznacza to wyrzucenie na margines Raczyńskiego i jego najbliższe otoczenie.
Żeby odwołać Myrdę, wniosek musi złożyć marszałek Cezary Przybylski. - Nie chce tego zrobić. Dlatego też będzie wniosek o odwołanie samego marszałka i do tego Myrdy - słyszymy.
Wniosek o pozbawienie ich stanowisk musi poprzeć sejmik. Nie będzie to łatwe, bo zgodzić się musi przynajmniej część radnych opozycyjnych. - Marszałek może się zmienić i to niebawem - mówi nam osoba znająca kulisy rozmów.
Interesujące, że o ile odwołać marszałka jest dość trudno, bo trzeba 22 głosów, o tyle by powołać nowego - wystarczy 19.
Kto na tej rebelii może zyskać? To się okaże. - Żeby nie wyszło, że nie uda się utworzyć nowej koalicji, bo to oznaczać będzie nowe wybory - mówi nam zaufana osoba marszałka Przybylskiego.
- Spokojnie. Najpierw Myrda, później Przybylski, a później nowy zarząd. W skrócie: rozmowy koalicyjne prowadzimy pod przewodnictwem Lubińskiego, bez ludzi Raczyńskiego - mówi nam jeden z uczestników przewrotu.