Pisały skargi do ministerstwa - zostaną zwolnione. Dwie nauczycielki Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego z Milicza, które poinformowały o nieprawidłowościach występujących w szkole, w nagrodę stracą pracę. Oficjalnie jako powód podawany jest brak godzin.
- Walczyłyśmy o dobro dzieci - mówi Małgorzata Dumitrescu. - Od pewnego czasu zauważałyśmy w szkole wiele nieprawidłowości. Rozmawiałyśmy z dyrekcją, ale nie zostałyśmy wysłuchane. W prezencie dostałam zwolnienie - podkreśla.
Polecany artykuł:
- Kiedy odważyłam się mówić o nieprawidłowościach, stałam się niewygodna - dodaje Aneta Waszkowiak, druga z nauczycielek.
Jeden z zarzutów, które nauczycielki postawiły dyrekcji, dotyczył zbyt małej ilości godzin zajęć rewalidacyjnych dla uczniów placówki. - Każdy oddział powinien mieć 10 godzin. W przypadku naszej szkoły zostały one zmniejszone do 5-6. To jest okradanie dzieci - mówi Dumitrescu.
Kuratorium potwierdziło złamanie prawa i zaleciło prowadzenie zajęć w pełnym wymiarze godzin. Kontrole wykazały też m.in. liczne błędy w dokumentacji szkoły, ustalanie zajęć pod kątem braku "okienek" dla nauczycieli, a nie potrzeb uczniów, czy złą organizację świetlicy, w której na 24 zapisanych uczniów znajduje się tylko 12 krzeseł.
>>> Tak może wyglądać okolica Dworca Głównego! Zobaczcie zwycięski projekt! [AUDIO, WIZUALIZACJA]
Mimo tych nieprawidłowości, starostwo odstąpiło od ukarania dyrektora placówki. Konsekwencje poniosą nauczycielki, otrzymując wypowiedzenie.
- Zwolnienia to skutek reformy - odpowiada wicestarosta, Sławomir Strzelecki. - Czy to jest kara? Nie. W tej szkole mamy trzy oddziały mniej i zabraknie godzin. Jest dwóch polonistów i jeden z nich pozyskuje pieniądze z projektów, natomiast druga z pań cały czas donosi na szkołę. Dyrektor postanowił tak, a nie inaczej. Jeden ze związków to zaakceptował, drugi powiedział, że nie - tłumaczy wicestarosta.
Szkoła czeka na zatwierdzenie arkusza w kuratorium. Nauczycielki zapowiadają pozew do sądu pracy.