Od kilku dni, w całym kraju panuje epidemia wśród funkcjonariuszy policji. Mundurowi lawinowo odchodzą na zwolnienia lekarskie. To nieformalny protest i element walki o podwyżki.
Policjanci chorują na "psią grypę", jak to sami określają, także na Dolnym Śląsku, choć oficjalnie, jak w całym kraju, problemu nie ma.
Komendy Powiatowe Policji w Trzebnicy i Miliczu zapewniają, że ciągłość służby jest zapewniona a obowiązki policji są realizowane. Potwierdza to także rzecznik dolnośląskiej policji.
- W tej chwili na Dolnym Śląsku na zwolnieniu jest 26 procent funkcjonariuszy. Cały czas kontrolujemy sytuację, aby zachować ciągłość służby i analizujemy tę sprawę - zapewnia Paweł Petrykowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
>>> Prezydent Wrocławia zakazał organizacji Marszu Niepodległości. Organizatorzy wydarzenia chcą się odwołać od tej decyzji
Jednak, jak się nieoficjalnie dowiedział nasz reporter Sebastian Stelmach, w Trzebnicy choruje połowa policjantów, ale już w komisariatach w Obornikach Śląskich, Prusicach czy Żmigrodzie sytuacja jest o wiele gorsza. Na interwencje jeżdżą tam patrole z Trzebnicy.
Sytuacja jest bardzo dynamiczna, bo część funkcjonariuszy wraca po chorobie, a inni zaczynają chorować.
Podobne problemy występują też w innych częściach regionu, między innymi w Jelczu-Laskowicach czy we Wrocławiu.
Posłuchaj relacji reportera Sebastiana Stelmacha: