W niedzielę 7 marca polska policja wspomina śmierć sierżanta Jacka Engela, który dokładnie 28 lat temu zginął na służbie. W 1993 roku w Miłocicach (woj. dolnośląskie) 3-osobowy zmotoryzowany patrol, zatrzymał do kontroli samochód osobowy z dwoma mężczyznami. Na tylnym siedzeniu policjanci znaleźli pokrowce i torby, w których znajdowały się nożyce do cięcia prętów metalowych, mogące służyć do dokonywania włamań. U jednego z mężczyzn znaleziono także radiostację. Podczas jego przeszukania drugi z mężczyzn wyciągnął broń i oddał strzały, które ugodziły sierż. Jacka Engela raniąc go śmiertelnie. Sprawca ranił również trzykrotnie drugiego policjanta. Obaj mężczyźni zbiegli z miejsca zdarzenia. Ujęto ich po kilkugodzinnym pościgu. Sprawca odsiaduje dożywocie.
Sierż. Jacek Engel zmarł w wieku 27 lat. Pozostawił żonę i osierocił dwoje dzieci. Pośmiertnie został awansowany na stopień starszego sierżanta oraz odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Służbę w Policji rozpoczął 1 września 1991 r. na stanowisku policjanta. W 1993 r. został mianowany starszym policjantem Komisariatu w Jelczu-Laskowicach. - Należał do funkcjonariuszy najbardziej zdyscyplinowanych, pracowitych, odważnych. W służbie osiągał dobre wyniki w swoim postępowaniu był stanowczy, konsekwentny i obiektywny - czytamy na oficjalnej stronie polskiej policji.
Czytaj też: "Rolnicy. Podlasie": PRZEŁOMOWA inwestycja u Gienka i Andrzeja z Plutycz! [ZDJĘCIA]
Sprawca w 1994 roku został skazany na śmierć, mężczyzna sam o to apelował, bo nie chciał żyć z piętnem zabójcy. W 1997 karę zamieniono na dożywocie. W więzieniu mężczyzna przeszedł duchową przemianę. W 2019 roku regionalny portal olesnicainfo.pl napisał, że zabójca policjanta jest teraz ministrantem, działa w ruchu modlitewnym i maluje.