Wrocławianie nie wynieśli żadnej nauczki ze spotkania rozegranego z Górnikiem 13 kwietnia we Wrocławiu. Wtedy spotkanie też zakończyło się porażką gospodarzy. W czwartek Śląsk grał pod ogromną presją. Przegrana z Koroną Kielce spowodowała, że podopieczni Vitezslava Lavicki spadli na 14. miejsce w tabeli, niebezpiecznie blisko spadkowych pozycji. Niestety, w czwartek spełnił najgorszy z możliwych scenariuszy i Śląsk Wrocław wylądował na 15. miejscu i obecnie pretenduje do spadku do I ligi.
>>> Rycerze Króla Artura strzegą Parku Szczytnickiego [AUDIO]
Wczorajsze spotkanie zaczęło się jednak mocnym akcentem ze strony Śląska. Już w 4. minucie, gola strzelił Marcin Robak po podyktowanym rzucie karnym. Sędziemu w podjęciu decyzji pomógł VAR. Zabrzanie szybko przejęli inicjatywę i rozpoczęli zmasowany atak na bramkę Jakuba Słowika. Jednak w zdobyciu pierwszego gola Górnikowi pomógł dopiero VAR. W 53. minucie po faulu na Zapolniku sędzia podyktował "jedenastkę". Celny strzał na bramkę oddał Angulo. On też ustanowił wynik meczu w 80. minucie. Po rzucie z wolnego, Angulo strzelił gola główką.
Doliczone 7 minut do regulaminowego czasu gry nie pomogło Śląskowi w odrobieniu straty i mecz zakończył się wynikiem 1:2. Z przegraną Śląska Wrocław nie mogli pogodzić się kibice. Kiedy zawodnicy podeszli do młyna pomiędzy nimi a kibicami doszło do przepychanek. Na szczęście, sytuację udało się szybko opanować. Awantura wybuchła równiez pomiędzy samymi kibicami.
Przed Śląskiem Wrocław jeszcze 5.kolejek. Jednak przy takiej dyspozycji zawodników odrobienie strat będzie bardzo trudne. Do Arki Gdynia wrocławianie tracą jeden punkt, a do Miedzi Legnica 2 punkty. W następnym meczu Śląsk na wyjeździe zmierzy się z Wisłą Kraków, a w 34. kolejce czeka ich mecz z ostatnim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec.