Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu szef MON poinformował, że do tych osób, które są w trudno dostępnych miejscach, a nie zostali ewakuowani będą dostarczane woda i żywność - łodziami, pojazdami, ale i helikopterami Black Hawk. Jak mówił, chodzi w szczególności o miejscowości w okolicach Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego.
Kosiniak-Kamysz zaapelował też o podporządkowywanie się decyzjom o ewakuacji i poleceniom służb. Jak mówił, wiele osób nie chce się ewakuować w obawie przed szabrownikami. - Uruchomiona została Żandarmeria Wojskowa w celu współpracy z Policją i ochrony tych terenów. To będzie bardzo surowo egzekwowane i karane. Wszyscy, którzy dopuszczają się ohydnych czynów będą złapani i ukarani - zapewnił.
Szef MON zaapelował do pracodawców i przedsiębiorców, którzy zatrudniają strażaków-ochotników oraz żołnierzy WOT, by nie musieli przychodzić do pracy, jeżeli biorą udział w akcji w związku z powodzią. Jak dodał, nie dotyczy to tylko ochotników z województw śląskiego, dolnośląskiego i opolskiego, ale także innych części kraju. Kosiniak-Kamysz prosił o kierowanie się do ośrodków pomocy społecznej, gdzie będzie udzielana pomoc mieszańcom poszkodowanym przez powódź.
- Uruchamiamy wojskowe racje żywnościowe dostępne dla cywilów, jak również ciepłe posiłki - WOT-owcy będą je przygotowywać, tylko prosimy o sygnały ze strony samorządu - dodał.
Zobacz też: Powódź w Nysie. "Konieczna EWAKUACJA!". Burmistrz apeluje do mieszkańców. "Grozi nam przerwanie wału"
Wicepremier ostrzegał też przed dezinformacją i uczulał, by informacji o zagrożeniach szukać na stronach instytucji rządowych, czy wojewódzkich. Jak mówił, pojawiła się niebezpieczna dezinformacja o wysadzaniu wałów w okolicy Nysy. - Nie ma żadnych działań prowadzonych przez saperów i nie ma żadnych planów wysadzania wałów - zdementował Kosiniak Kamysz. Ocenił, że celem tej dezinformacji jest sianie paniki i została ona zastosowana przez "wrogie nam służby".