Powódź zabrała ukochany sklep pana Romana! Teraz wznawia swoją działalność. "Nie poddałem się ani przez moment"
Gdy woda wdzierała się do sklepu Romana Lemparta, było już wiadomo, że będzie można uratować tylko niektóre zwierzęta. O wynoszeniu karmy nawet nie było mowy. Żywioł - co najgorsze - pochłonął ryby. Mężczyzna jednak nawet przez sekundę nie pomyślał, że to koniec i nie warto odbudowywać swojego miejsca pracy.
Zobacz: Turcy w kilka dni zbudowali most koło Kłodzka! Wcześniejszy zniszczyła powódź [ZDJĘCIA]
- Zwierzęta to sens mojego życia - mówił zaraz po powodzi i od razu podwijał rękawy i zabierał się do pracy.
Gdy tylko posprzątał sklep, otworzył w nim punkt wydawania darów dla zwierząt z zalanych terenów. Dzień i noc dawał z siebie wszystko.
Potem przyszło osuszanie budynku, praca z wolontariuszami, założenie zbiórki w internecie - mówi pan Roman i podkreśla, że zawsze mógł liczyć na dobrych ludzi. Przez pierwsze trzy miesiące powodzi walczył, by jego firma przetrwała trudny czas.
- Państwo najpierw skupiło się na pomaganiu osobom prywatnym, ale po protestach przedsiębiorców również i do nas zaczęła napływać pomoc - mówi mężczyzna, który dostał pożyczkę na remont i wyposażenie sklepu i bardzo cieszy się, że udało mu się stanąć na nogi.
Teraz zaprasza klientów do wyremontowanego sklepu i apeluje do turystów, by w ferie nie zapominali o Lądku- Zdroju.
Dzięki Wam, będzie nam lżej - mówi na koniec.