Potężny pożar na terenie składowiska opon w Wilkowie koło Złotoryi wybuchł 17 czerwca br. Akcja gaśnicza, a potem dogaszanie pogorzeliska, trwały ponad 19 dni. - Po 465 godzinach walki z prawdziwym żywiołem złotoryjscy strażacy zakończyli swoje działania na terenie zakładu PSF Energia sp z o.o. w Wilkowie. Jak trudny to był pożar i jak wiele wymagał wysiłku pokazują choćby same dane statystyczne: prawie 460 zastępów oraz 574 strażaków, zaangażowanie wiele służb, instytucji i sprzętu – podsumowali po akcji strażacy ze Złotoryi.
- W śledztwie w sprawie pożaru przesłuchiwani są kolejni świadkowie. Trwa gromadzenie dokumentacji, dotyczącej funkcjonowania zakładu. Prokurator zwrócił się o przekazanie danych telefonicznych. Niezbędne będą też opinie biegłych specjalistów zakresu pożarnictwa i przetwarzania odpadów. Czekamy na te opinie – mówi prok. Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratur Okręgowej w Legnicy.
W dniu wybuchu pożaru na teren składowiska przyjechał transport z ładunkiem opon z Niemiec. Po jego rozładowaniu - jakiś czas potem zauważono pożar.
Śmierć pracownika w szpitalu
W śledztwie doszło jednak do dużej zmiany. Zostało ono przeniesione z Prokuratory Rejonowej w Złotoryi do prokuratury okręgowej. - Postępowanie w sprawie pożaru połączono z trwającym już w prokuraturze okręgowej śledztwem dotyczącym wypadku, do którego doszło rok wcześniej na terenie składowiska. W wyniku wypadku ciężko ranny został pracownik, który na skutek obrażeń zmarł w szpitalu – tłumaczy prok. Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prokuratur okręgowej.
Na terenie składowiska opon w Wilkowie odbywał się proces przetwarzania zużytych opon i innych odpadów gumowych metodą tzw. pirolizy niskotemperaturowej. Produktami pirolizy odpadów gumowych są: olej pirolityczny, gaz pirolityczny oraz sadza techniczna. - Proces polegał na topieniu tych opon w specjalnej instalacji, dlatego w śledztwie w sprawie wypadku, do którego doszło 6 maja 2022 roku, konieczne są ekspertyzy biegłych z zakresu BHP oraz mechaniki urządzeń procesu produkcyjnego, by ocenić, dlaczego doszło do wypadku i śmierci pracownika – wyjaśnia prokurator.
Mężczyzna oblany gorącym olejem – spraw w sądzie
Dodaje, że nie był to pierwszy taki wypadek w tym zakładzie, bo przed Sądem Okręgowym w Legnicy toczy się proces w sprawie wypadku ze stycznia 2020 roku, w którym również na skutek wybuchu separatora ucierpiał pracownik. Został oblany gorącym olejem i doznał ciężkich obrażeń ciała, ma trwały uszczerbek na zdrowiu, który uniemożliwia mu podjęcie pracy.
Z aktu oskarżenia w tej sprawie wynika, że biegli ocenili, iż instalacja do przetwarzania opon była wadliwie zamontowana, niewłaściwie eksploatowana, wielokrotnie przerabiana bez fachowego nadzoru. I to było przyczyną jej wybuchu. Oskarżonymi w tym procesie są cztery osoby: ówczesna dyrektor zarządzająca-prokurent firmy oraz jej prezes i brygadzista odpowiadają, że przez swoje zaniedbania doprowadzili do wypadku, natomiast kolejny prezes za zanieczyszczanie środowiska. Trójce grozi do 15 lat więzienia, a nowemu prezesowi do 8 lat więzienia.
Polecany artykuł: