Strzelanina we Wrocławiu. Świadek mówi o strzałach i krzykach
Dramat rozegrał się po godzinie 6.00. Nagle na osiedlu, na którym mieszkańcy powoli budzili się ze snu, rozległy się trzy strzały. Do tej pory nikt nie może uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Nasz reporter rozmawiał o tragedii z poruszonym mężczyzną.
- Strzały słyszałem o 6.15. Najpierw dwa strzały, a potem kolejny, trzeci. Słyszałem też głos kobiety, która krzyczała "ratunku!". Mężczyzna, który strzelał, chyba gonił tę kobietę, tu z naszego parkingu - mówi "Super Expressowi" Andrzej Tymon (75 l.), mieszkaniec osiedla, na którym doszło do strzelaniny.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że całe zdarzenie rozpoczęło się na ulicy, a zakończyło w bramie przed jednym z budynków mieszkalnych. Mieszkańcy wskazują, że kobieta próbowała się bronić i uciekać przed swoim mordercą. Ich zdaniem kobieta uciekła do klatki, a pierwszy strzał padł przez szybę.
- Podejrzewamy, że sprawca najpierw zabił ofiarę, a później siebie - mówi komisarz Wojciech Jabłoński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Śledczy muszą teraz odpowiedzieć na pytanie, jaki naprawdę miał przebieg ten dramat i dlaczego do niego doszło. Przesłuchiwani są świadkowie, zabezpieczono też monitoring. Do sprawy będziemy wracać na łamach wrocławskiego oddziału "Super Expressu".
Dowiedz się więcej:
Strzelanina we Wrocławiu. 54-latka i 55-latek byli parą. Ten szczegół zbrodni przeraża
Kobieta i mężczyzna nie żyją. Szokujące sceny we wtorkowy poranek
Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym profilu na Facebooku oraz na mailu - [email protected].
