Strzelanina we Wrocławiu. Ofiary były parę. Tego użył 55-latek
Strzelanina we Wrocławiu to kolejna w ostatnim czasie zbrodnia w Polsce, do popełnienia której użyto broni czarnoprochowej. Na taki pistolet nie trzeba mieć pozwolenia, co w tym przypadku wykorzystał 55-letni mężczyzna, domniemany sprawca. Według wstępnych ustaleń policji to on zabił we wtorkowy poranek 54-letnią kobietę na ul. Głównej, po czym strzelił do samego siebie. To nie wszystko, co ustalili śledczy.
- Mężczyzna od pewnego czasu spotykał się z kobietą, którą zabił. Nie mieszkali razem, natomiast spotykali się, ale na ten moment jest za wcześnie, by powiedzieć cokolwiek o motywach zbrodni i przyczynach tego zdarzenia - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Karolina Stocka-Mycek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Jak dodaje, 54-latka nie była wcześniej znana policji, natomiast w przypadku mężczyzny nie ma jeszcze żadnych informacji, które mogłyby wykluczyć lub ujawnić jego ewentualną przeszłość kryminalną. Żadne z uczestników zdarzenia nie było ponadto pracownikami jakichkolwiek służb mundurowych. Co więcej, wiadomo, że do awantury poprzedzającej strzelaninę doszło już na ulicy - jak przekazało Radio Eska, świadkowie słyszeli wcześniej krzyki - a sama zbrodnia miała miejsce w bramie przed jednym z bloków przy ul. Głównej.
- Na miejscu cały czas trwają czynności policji i prokuratury - dodaje rzeczniczka wrocławskiej prokuratury.
