Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę, 3 października, po południu. Podczas kursu doszkalającego w zalanej kopalni Maria Concordia w Sobótce trzech nurków nie wypłynęło na powierzchnię. Zaginęło dwóch instruktorów i jeden kursant. Przypomnijmy, że gdy dwóch nurków nie wypłynęło na powierzchnię, trzeci z nich chciał dostarczyć im butle z tlenem i również został pod wodą.
Akcja ratunkowa i poszukiwawcza trwała od niedzieli do wtorku. W poniedziałek wieczorem ratownicy PSP wydobyli na powierzchnię ciała dwóch nurków, które zostały odnalezione przed południem tego dnia w zalanej kopalni. We wtorek podjęto ciało trzeciego nurka.
Polecany artykuł:
Jak powiedział w środę (6 października) rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Radosław Żarkowski, śledztwo w sprawie wypadku w zalanej kopalni w Sobótce prowadzonej jest przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia Krzyki-Zachód. - Śledztwo prowadzone jest o czyn z artykułu 155 Kk, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci - powiedział PAP prokurator. Dodał, że postępowanie jest w początkowej fazie. - Trwają czynności procesowe w zakresie ustaleń okoliczności wypadku. Śledztwo ma ustalić przyczynę zgonów i okoliczności dlaczego do tych zgonów doszło - mówił prokurator.
W Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu zostanie przeprowadzona sekcja zwłok nurków.
Przypomnijmy, że prowadzonej przez dwa dni akcji poszukiwawczej brały udział wyspecjalizowane jednostki PSP z kilku województw. To grupa z Opola, grupa łączona z Lubuskiego i Wielkopolski, nurek z Gdańska i ratownicy z grupy ratownictwa górniczego z KGHM.
Kopalnia magnezytu Maria Concordia rozpoczęła działalności w latach 20. XX w. Wyrobisko ma wiele poziomów; wydobycie zakończono tam w latach 60. ub. wieku, a zakłady ostatecznie zlikwidowano w latach 90. Zalana kopalnia jest często wykorzystywane przez nurków do ćwiczeń.