Sobótka. Pijany ksiądz zatrzymany za jazdę po pijaku
Szokujące sceny rozegrały się w miniony czwartek, 4 kwietnia, po południu w Sobótce. Na ulicy Wrocławskiej, przed sklepem Netto, zatrzymała się honda HRV, z której… miał wypaść mężczyzna. Według świadków było to miejscowy proboszcz, ksiądz Marek. Prawdopodobnie nie zorientował się, że wciąż jest na ulicy, a nie na przysklepowym parkingu.
Według świadków dziwne zachowanie księdza było spowodowane alkoholem. Na początku mężczyzna zachowywał się dość buńczucznie. Chciał nawet wsiąść z powrotem do samochodu, ale uniemożliwili mu to przechodnie, którzy wezwali policję. W radiowozie – gdy do księdza dotarło, co mu grozi za jazdę po pijaku – puściły mu nerwy i miał się rozpłakać.
Jednym ze świadków zajścia był Robert Krajewski, dziennikarz lokalnej „Gazety Ślężańskiej”, który poinformował o wszystkim w mediach społecznościowych. On jako pierwszy przekazał, że duchowny „wydmuchał 0,75, czyli 1,5 promila we krwi”.
Informację o zdarzeniu potwierdziła wrocławska policja, nie informując jednak, czy chodzi o proboszcza. - W Sobótce miejscowi policjanci podejmowali interwencję wobec pijanego kierowcy. Takie zgłoszenie wpłynęło od bezpośrednich świadków. Okazało się, że 67-letni mężczyzna ma prawie 1,5 promila we krwi. Będzie wobec niego prowadzone postępowanie – powiedział w rozmowie z portalem gazetawroclawska.pl komisarz Wojciech Jabłoński z KMP we Wrocławiu.
SUV księdza został zabrany przez lawetę i trafił na policyjny parking. Wszystko wskazuje na to, że zgodnie z nowymi przepisami, zostanie zlicytowany na rzecz Skarbu Państwa.
Ksiądz Marek stracił nie tylko wypasioną furę, ale również posadę proboszcza. - Natychmiast po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu księdza został on odwołany z funkcji proboszcza, otrzymał nakaz opuszczenia parafii i udania się do miejsca wskazanego przez metropolitę. Tego samego dnia na jego miejsce w parafii został mianowany administrator, który podjął obowiązki duszpasterskie – powiedział portalowi fakt.pl ks. Rafał Kowalski, rzecznik archidiecezji wrocławskiej.
Ksiądz Marek był proboszczem jednej z parafii w Sobótce od 20 lat. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno 5 lat temu, gdy pozwolił Edwardowi P., księdzu skazanemu za molestowanie chłopców, u siebie w kościele odprawić msze, spowiadać, a także prowadzić wielkopostne rekolekcje dla dzieci.