Nauczyciele twierdzą że ich zawód jest nie doceniany i zarobki są nieadekwatne do obowiązków jakie są im stawiane. Szykują się więc do wzięcia w poniedziałek zwolnień lekarskich.
- Spodziewamy się masowych L4 - przyznaje dyrektorka wrocławskiego przedszkola "Niezapominajka" Katarzyna Głowik-Jamróz. - Rozmawialiśmy o tym. Nauczyciele się zastanawiali czy przyłączyć się do takiej formy protestu. Z moich informacji wynika, że weźmie w nim udział 100 procent kadry, czyli 40 osób - potwierdza dyrektorka "Niezapominajki".
Minimalna pensja nauczyciela to niecałe 2500 zł brutto.
>>> W sylwestra we Wrocławiu nad fontanną na rynku będzie lewitująca scena! Rusza budowa ogromnego obiektu [WIZUALIZACJA]
- Zawód nauczyciela jest mało doceniany. Pensje, które dostają szczególnie te osoby, które kończą studia i idą do pracy, nie zapewniają dobrego startu. Tymczasem odpowiedzialność jest duża - mówi jedna z wrocławskich nauczycielek.
Kto zajmie się uczniami?
W obliczu strajku nauczycieli rodzice też się organizują.
- Dochodzą do mnie informacje, że poszczególne grupy po prostu organizują się prywatnie. Wiem również, że przewodniczący rady rodziców w naszym przedszkolu rozsyła rodzicom informację, że jest taki zapis w prawie, który umożliwia rodzicowi wzięcie urlopu w takiej sytuacji, jaka prawdopodobnie nas spotka - wyjaśnia Katarzyna Głowik-Jamróz.
Protest ma potrwać cały tydzień roboczy przed samymi świętami, czyli od 17 do 21 grudnia.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Krzyśka Staszkiewicza: