Świdnica: Tajemnicza śmierć ciężarnej Anny i jej dziecka! Co się wydarzyło w szpitalu?

i

Autor: pixabay.com Świdnica: Tajemnicza śmierć ciężarnej Anny i jej dziecka! Co się wydarzyło w szpitalu?

Świdnica: Tajemnicza śmierć kobiety w ciąży. Nie przeprowadzono sekcji, bo ciało skremowano

2021-06-22 12:48

32-letnia kobieta w ciąży zmarła 14 czerwca w szpitalu w Świdnicy. Niestety, dziecka również nie udało się uratować. Jak wynikało z relacji mediów, kobieta miała przez kilka godzin czekać na pomoc. Nikt jednak nie zawiadomił prokuratury. Ta o śmierci legniczanka dowiedziała się z mediów i postanowiła bliżej przyjrzeć się sprawie. Zarządzono sekcję zwłok, ale nie zdążono jej przeprowadzić, bo ciało 32-latki zostało wcześniej skremowane.

32-letnia kobieta w ciąży trafiła do szpitala „Latawiec” Świdnicy w nocy z 13 na 14 czerwca. Z informacji, do których dotarł „Fakt” wynika, że 32-latka miała przez kilka godzin czekać z bólem na szpitalnym oddziale ratunkowym. Gdy w końcu ktoś zainteresował się stanem kobiety, na pomoc było już za późno. Niestety, życia kobiety i jej 20-tygodniowego dziecka nie udało się uratować. W oświadczeniu przesłanym mediom szpital zdementował jednak te informacje, zapewniając, że kobieta otrzymała pomoc natychmiast, gdy tylko zgłosiła się do izby przyjęć.

CZYTAJ WIĘCEJ: Świdnica: Tajemnicza śmierć ciężarnej Anny i jej dziecka! Co się wydarzyło w szpitalu?

Jak informuje Gazeta Wrocławska, sprawą śmierci 32-latki zainteresowała się Prokuratura Rejonowa w Świdnicy. Prokurator dowiedział się o sprawie z mediów i postanowił wszcząć śledztwo w sprawie tzw. błędu medycznego. Śledczy zabezpieczyli m.in. dokumentację medyczną i przesłuchali świadków. Postanowiono też przeprowadzić sekcję zwłok. Niestety, okazało się to niemożliwe. Ciało kobiety szpital wydał rodzinie, a ta przekazała je do kremacji. Gdy policjanci dotarli do zakładu pogrzebowego okazało się, że ciało zostało skremowane kilka godzin wcześniej.

Prokuratura zapewnia jednak, że to nie koniec śledztwa. Dochodzenie będzie kontynuowane mimo braku ciała.

Groza na pasach w Gorzycach