Nie udało się zebrać 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy "Szczepimy, bo myślimy". Projekt zakładał wprowadzenie kryterium posiadania szczepień obowiązkowych dla dzieci jako jednego z punktów podczas rekrutacji do publicznych żłobków i przedszkoli.
>>> Wrocławski Rynek zamienił się w kolorowy ogród! Jarmark Świętojański we Wrocławiu! [ATRAKCJE]
Polecany artykuł:
Okazało się, że w wielu przypadkach przy podpisie podano zły pesel - co jest jednoznaczne z wykluczeniem takiego głosu. Jak mówi Robert Wagner, pełnomocnik Komitetu Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej "Szczepimy, bo myślimy", chodzi przecież o bezpieczeństwo naszych dzieci.
- Coraz większa liczba osób, które nie szczepią swoich dzieci, wzrastające ryzyko zarażenia chorobami, które do niedawna dla lekarzy były tylko wspomnieniem, a dzisiaj zaczynają się ich uczyć na ludziach, a nie tylko z książek - podkreśla Wagner.
Wrocławianie deklarują, że są świadomi tego problemu. - Nie było takich czasów, żeby przedszkole wymagało, ale teraz powinien być już taki wymóg - mówi jedna z wrocławianek. - Po coś te szczepienia wymyślono, a ja w teorie spiskowe nie wierzę - mówi inny mieszkaniec miasta.
Aktywiści za kilkanaście dni prawdopodobnie znów wystartują ze zbieraniem podpisów.