Jest mamą siedmiolatka z ADHD. Opisała, co ją spotkało ze strony szkoły
Karol, siedmioletni syn wrocławskiej okulistki Barbary Siess jest pierwszoklasistą. Pierwsze miesiące w szkole okazały się dla niego wyjątkowo trudne. Chłopiec od razu zaczął zbierać uwagi za swoje zachowanie. Nauczyciele mają z nim trudności, ponieważ jest nadpobudliwy i z trudem przyjmuje rygor panujący w placówce edukacyjnej.
- Mój syn, lat 7, poszedł we wrześniu do 1 klasy. Od zawsze był dzieckiem żywym, ruchliwym, biegającym, nigdy nie był zmęczony, nigdy nie poszedł spać bo nie był zmęczony. Od samego początku 1 klasy dostawałam uwagi typu: dziecko biega po korytarzu, nie reaguje na polecenia by się zatrzymał, dziecko kręci się w ławce podczas lekcji, wstaje z krzesła, chodzi po klasie, dziecko nie słyszy poleceń, reaguje złością, dziecko wbiega w ściany, w grupę stojących dzieci, wyrywa się z odpowiedzią, wbiega przed grupę bo chce wejść do klasy pierwszy, łatwo wchodzi w konflikty z rówieśnikami-szturchnięty przypadkowo "musi" oddać... - napisała na FB Barbara Siess.
U Karola zdiagnozowano ADHD. Badania zostały wykonane prywatnie i kosztowały 4600 zł. Wcześniej dziecko diagnozowała publiczna Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, lecz wówczas problemu nie stwierdzono. Przez trudności z dostępnością terminów konsultacji, diagnoza siedmiolatka zakończyła się dopiero po pierwszym semestrze zajęć.
- W międzyczasie szkoła chcąc "pozbyć" się problemu nie dość, że w niczym nie pomogła to jeszcze odebrała nam świetlice bo dziecko notorycznie biega i straszyła policją - wyjaśnia matka siedmiolatka. Poniżej dalsza część artykułu.
Policjanci znaleźli to w mieszkaniu młodych rodziców. Sąd natychmiast oddał dziecko do rodziny zastępczej
Oskarżenia zamiast pomocy
Barbara Siess dodaje, że rodzice dzieci z ADHD najczęściej nie otrzymują właściwej pomocy, lecz spotykają się z oskarżeniami, że źle wychowują swoje pociechy. W najbardziej drastycznych przypadkach sprawy są kierowane do sądów w celu ograniczenia rodzicom praw rodzicielskich.
- Skala tego procederu jest porażająca- zamiast udzielania pomocy dziecku, które wg psychologów najczęściej jest mądre czy zdolne system spycha dzieci na margines. Rodzice są oskarżani o brak reakcji, szkoły dręcząc dalej posuwają się nawet do tego, że kierują sprawy do sądu celem ograniczenia władzy rodzicielskiej tylko po to by rodzic zmęczony ciągłą nagonką zabrał dziecko. Tylko gdzie? (...) Jako mama dziecka z ADHD zetknęłam się z systemem, słuchałam wielokrotnie jak złą jestem matką, krzywdzące komentarze, działania różnych osób, poczucie bezradności, bezsilności…. - pisze wrocławska okulistka.