Tragedia w rezerwacie "Jezioro Koskowickie" pod Legnicą. Na brzegu zalagają tysiące martwych ryb. Niektóre z nich mają po 2 m długości i ważną nawet 50 kg. Niestety, przyczyną tej przyrodniczej klęski prawdopodobnie jest sama natura. Ryby padły ofiarą tzw. przyduchy, co oznacza, że w wodzie było zbyt mało tlenu, co może być następstwem panującej w tym roku suszy.
Pojawiły się podejrzenia, że do śmierci ryb mogły przyczynić się chemikalia spływające z okolicznych pól i ogrodów. Na miejsce wezwani zostali inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
"Wody jeziora Koskowickiego przy brzegu miały barwę intensywnie zieloną, wizualnie natomiast stwierdzono znaczne ilości drobnych glonów. Organoleptycznie woda nie wykazywała zapachu chemicznego. Jednocześnie w potoku Chotla, będącym dopływem do jeziora nie stwierdzono przepływu wody, co spowodowane jest panującą suszą. Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ pobrało 3 próbki wody do badań laboratoryjnych i wstępnie oznaczyło zawartość tlenu w pobranych próbkach. Przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego (PZW), z którymi inspektorzy kontaktowali się w trakcie prowadzonych oględzin, poinformowali, że śnięcie ryb obserwowane jest już co najmniej od kilku dni i spowodowane jest deficytem tlenu w wodzie" - poinformował WIOŚ.
Polecany artykuł:
Sprawę monitoruje również Fundacja Ochrony Przyrody i Rozwoju Turystyki. Z obserwacji jej pracowników również wynika, że rybom zabrakło tlenu. Nic nie wskazuje na to, by do śmierci ryb przyczyniły się chemikalia czy toksyny wywoływane przez sinice. Fundacja już w 2013 r. alarmowała o zagrożeniu dla przyrody rezerwatu.
Jak podkreślił WIOŚ Jezioro Koskowickie jest płytkim, silnie zeutrofizowanym akwenem, dlatego też w tego typu jeziorach pojawiają się deficyty tlenowe w okresie letnim, co skutkuje śnięciem ryb. Jednak w ostatnich dniach zjawisko to przybrało masową skalę.
Martwe ryby usuwane są przez wędkarzy z wód jeziora, a następnie przekazywane do unieszkodliwienia do zakładu utylizacji odpadów zwierzęcych.
To nie jedyny przypadek tak dużego wymierania ryb na Dolnym Śląsku. Kilka dni temu inspektorzy WIOŚ zostali wezwani do śniętych ryb w rzece Ślęzy, w okolicy zalewu w Jordanowie Śląskim. Jednak w tym przypadku duże znaczenie dla ilości tlenu w wodzie miało zamknięcie śluzy na czas akcji gaśniczej składowiska słomy. Wodę do gaszenia czerpano właśnie z tego zbiornika. Śmierć ryb nastąpiła w skutek braku tlenu oraz wysokiej temperatury powietrza.