Zwierzę było widziane już przez kilka osób, w tym przez sołtysa wsi Bielawa (gmina Długołęka), Janusza Grzechnika.
- Nie przypominało żadnego zwierzęcia, które dotąd widziałem - mówi nam sołtys. - Mieszkańcy zgłaszają mi, że w ostatnim czasie giną im koty i kury.
I o ile wszyscy na wsi wiedzą, że kury mogą być zjadane przez lisy, o tyle zaginięcia kotów to sprawa nowa. Dlatego mieszkańcy są pewni: to sprawka szakala!
Co robi szakal w Polsce?
- Mamy do czynienia z inwazją tych zwierząt - mówi prezes wrocławskiego zoo, Radosław Ratajszczak. - Przybyły one do nas z Grecji i południowej Chorwacji. W latach 90. zaczęły przenosić się na teren Bośni, gdzie trwała wojna i mieszkało niewielu ludzi. W miarę upływu czasu zwierzęta migrowały dalej na północ. Są już nawet w krajach bałtyckich.
Szef ogrodu zaznacza jednocześnie, że szakali nie ma się co bać. Nie zaatakują człowieka. Radosław Ratajszczak na naszą prośbę obejrzał zdjęcia zwierzęcia.
- Moim zdaniem jest to lis, ale chory na świerzb. Dlatego tak wygląda - zauważa prezes ogrodu zoologicznego.
Ludzie i tak wiedzą swoje i zaznaczają, że nie jest to żaden lis czy pies. Wyliczają, że "ich" szakal ma za długie łapy, no i nie ma kity. Dlatego mieszkańcy zgłosili sprawę do urzędu gminy Długołęka.
- Sam go widziałem. Ale czy to szakal? Nie wiem - mówi wójt Wojciech Błoński. - Mieszkańcy czują się jednak zaniepokojeni, dlatego też zwierz zostanie odłowiony. Zaznaczam, że nikt mu nie zrobi krzywdy.
Gdy czworonóg wpadnie w sidła, wtedy będzie można orzec bez żadnych wątpliwości: czy jest to lis, szakal czy może jeszcze jakieś inne zwierzę.