Dziennikarzom Super Expressu udało się ustalić, kim był mężczyzna, który zmarł po szczepionce przeciw koronawirusowi. Wiemy też, jak wyglądały ostatnie godziny jego życia.
Pacjent DPS w Ostrowinie nie należał do osób schorowanych. - Pamiętajmy, że okazów zdrowia u nas nie ma. Ale ten pacjent nie był w złej kondycji - mówi Marek Czarnecki, dyrektor DPS. Informuje jednak, że mężczyzna poruszał się na wózku inwalidzkim, miał częściowy niedowład.
Czytaj także: DRAMAT w Oleśnicy. Pacjent ZMARŁ po szczepieniu na COVID-19. Trzy razy wzywano karetkę
Mężczyzna cierpiał na chorobę psychiczną. Na tyle poważną, że w ośrodku mieszkał od 1981 roku, czyli aż 40 lat. Był ubezwłasnowolniony. Sam nie podejmował więc decyzji o tym, czy będzie szczepiony. Jak ustaliliśmy, zrobił to prawny opiekun mężczyzny, członek jego rodziny.
We wtorek do Ostrowiny przyjechał lekarz i pielęgniarki z SPOZ w Oleśnicy. Najpierw zbadali wszystkich tych, którzy mieli zostać zaszczepieni.
U nikogo nie stwierdzono przeciwskazań. Rozpoczęto więc szczepienia. Wieczorem pacjent zaczął się skarżyć, że źle się czuje. - Miał gorączkę - mówi nam Czarnecki.
Wezwano pogotowie, dostał lek na zbicie temperatury. Przespał noc. Na następny dzień gorączka wróciła. Znowu przyjechało pogotowie. Mężczyzna czuł się jednak coraz gorzej. O 20.30 zmarł.
Przeczytaj też: 73-latek zmarł po zaszczepieniu na koronawirusa. Córka: "Musimy wiedzieć, czy tatę ZABIŁA SZCZEPIONKA"
Teraz sanepid i NFZ wyjaśniają przyczynę śmierci mężczyzny, bo nie wiadomo, czy zgon nastąpił przez podanie szczepionki. - Dodam, że zaszczepiono 269 osób u nas, a tylko jedna osoba, niestety, źle się poczuła - kończy dyr. Czarnecki.