Kajdanki

i

Autor: 4711018/cc0/pixabay

Wjechał w przystanek i uciekł z miejsca wypadku. 37-letni wrocławianin usłyszał zarzuty

2019-11-04 16:47

37-letni wrocławianin, który w sobotę wjechał samochodem w przystanek autobusowy na ul. Zaporowskiej usłyszał prokuratorskie zarzuty. We wtorek okaże się, czy mężczyzna zostanie tymczasowo aresztowany.

Do wypadku doszło w sobotę (2 listopada) ok. godz. 12 na ul. Zaporowskiej we Wrocławiu. 37-letni kierowca forda na wysokości Ronda Żołnierzy Wyklętych stracił panowanie nad samochodem, wypadł z drogi i staranował przystanek autobusowy. Tuż po wypadku sprawca odjechał, pozostawiając na przystanku poszkodowane osoby – matkę i dwójkę dzieci w wieku 2 i 6 lat. Pieszym na szczęście nie stało się nic poważnego i po przebadaniu w szpitalu zostali wypuszczeni do domu.

Sprawca, uciekając z miejsca zdarzenia zgubił tablicę rejestracyjną, bardzo szybko został więc zidentyfikowany. 4 godziny po wypadku był już w rękach policji. W chwili zatrzymania był kompletnie pijany – miał w organizmie 2,5 prom. alkoholu.

Szybko okazało się też, że 37-latek miał już na swoim koncie przypadki prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości, a także zakazy prowadzenia pojazdów. Zatrzymany mężczyzna trafił do policyjnego aresztu.

W poniedziałek, po wytrzeźwieniu, 37-latek został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz prowadzenia pojazdu mechanicznego po cofnięciu uprawnień do kierowania. Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, jednak nie przyznał się do prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości.

We wtorek sąd zdecyduje, czy mężczyzna zostanie tymczasowo aresztowany.