Współorganizatorami piątkowego marszu był między innymi Jacek Międlar, były kapłan.
Mowa nienawiści
Powodem rozwiązania marszu były wykrzykiwane przez jego uczestników hasła. Wśród nich z tłumu dało się słyszeć między innymi "raz sierpem, raz młotem", "precz z komuną" czy "a na drzewach zamiast liści...". W kontrmanifestacji pojawiła się grupa kilkudziesięciu Obywateli RP.
- Nie ma naszej zgody na zrównywanie bohaterów takich jak rotmistrz Pilecki ze zbrodniarzami, takimi jak Łupaszka czy Bury - mówi jeden z przedstawicieli Obywateli RP.
Bezpieczeństwa na miejscu pilnowało wielu policjantów.
>>>Rosną opłaty za Vozillę we Wrocławiu. Cena będzie teraz zależeć od tego, gdzie zaparkujesz auto [AUDIO]
Nie ma na to zgody
Decyzją miejskich delegatów i obserwatorów marsz rozwiązano chwilę po 21.
- Wcześniej dwukrotnie wzywaliśmy do zaprzestania popełniania czynów zabronionych. Na początku była groźba karalna, następnie antysemickie hasła, przy trzecim razie zdecydowaliśmy się na rozwiązanie zgromadzenia - tłumaczy Bartłomiej Ciążyński z magistratu.
Na szczęście obyło się bez poważniejszych incydentów.
Policja chce kar
Wrocławska policja zapowiada 11 wniosków do sądu o ukaranie uczestników piątkowego marszu.
- Tuż po rozwiązaniu dwie osoby odpaliły race. Policjanci natychmiast przystąpili do legitymowania, wylegitymowali kilkanaście osób. Wobec 11 z nich zostaną skierowane teraz wnioski do sądu o ukaranie, między innymi o nieopuszczenie miejsca zgromadzenia mimo jego rozwiązania i dalsze przewodzenie mu - tłumaczy Łukasz Dutkowiak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Ponadto wnioski będą dotyczyć także posiadania materiałów pirotechnicznych. Cały czas trwa także analiza materiałów zebranych podczas marszu, między innymi zapisów z kamer.
Posłuchaj materiału reportera Radia Eska Damiana Bonarka:
Czytaj także: Mniej lekcji religii w szkołach średnich we Wrocławiu? Duchowni nie mówią nie [AUDIO]