Pani Ewie z Dalkowa nagle zabrano dziewięcioro dzieci. Stało się to na skutek skandalicznej decyzji Sądu Rejonowego w Głogowie. Nagle do domu zapukał kurator i wywiózł dzieci do domu dziecka. Powód? M.in. nieregularne uczęszczanie na zdalne nauczanie! Kurator dopatrzył się też takich przewin, jak to, że dzieci nie miały do szkoły robionych kanapek, a w pokojach nie było czysto. I tak, z dnia na dzień, dzieci – najmłodsze ma 15 miesięcy, a najstarsze 17 lat – zostały odebrane matce.
- Nie rozumiem decyzji sądu – mówi nam załamana pani Ewa. - Nie mam dobrego zasięgu w domu, stąd kłopoty z łączeniami na zajęcia. A brak śniadania? To kłamstwo. Dzieci zawsze miały kanapki – zapewnia kobieta i pokazuje zaświadczenie ze szkoły, które potwierdza jej słowa.
Sprawą zainteresował się Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości. - Sprawa ma zostać szczegółowo zbadana i wyjaśniona – mówi nam polityk. - Miejsce dzieci jest przy matce. Tylko w skrajnych przypadkach można zdecydować inaczej – mówi Woś i zaznacza, że sprawę jak najszybciej ma zbadać druga instancja.
Ewa Bryła składa do sądu zażalenie i liczy, że sąd będzie tym razem bardziej przychylny. - Po niedzieli pozwolono mi na kilka dni zabrać dzieci do domu, nie mogę się już doczekać – mówi wyraźnie wzruszona. - Sąsiedzi pomogli mi odmalować pokoje, odświeżyć mieszkanie. Każde z dzieci ma w domu swój kąt. Mam nadzieję, że już nikt się do niczego nie przyczepi i moje ukochane dzieci wrócą do mnie – mówi przez łzy.