Każdy przebiegnięty przez nich kilometr to złotówka na cel charytatywny. Trasa ma długość 10 km. Jeżeli organizatorzy osiągną limit miejsc i zakładając że każdy przebiegnie ten dystans, to łącznie przekażą 15 tysięcy złotych.
W tym roku pieniądze zostaną oddane fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. To organizacja, która, przede wszystkim, niesie bezpośrednią pomoc podopiecznym: finansuje niezbędne podczas terapii leki, nierefundowane przez NFZ, zapewnia pomoc socjalną najbardziej potrzebującym, a także stara się rozjaśnić trudną, szpitalną codzienność. Organizuje uroczystości, obchodzi z dziećmi święta, czy przeprowadza terapie zajęciowe z małymi pacjentami.
Polecany artykuł:
Bieg jest o tyle specjalny, że nie tylko jest w słusznym celu, ale także sami biegacze specjalnie wyglądają. Każdy w pakiecie startowym dostanie czapkę Świętego Mikołaja, w której może, ale nie musi, wystartować.
Poza tym uczestnicy, często przebierają się w mikołajowe stroje, lub dodają do swojego stroju świąteczne akcenty. W trakcie biegu prowadzony jest też konkurs na najlepsze przebranie.
W zeszłym roku wygrała cała rodzina przebrana za mikołaja i jego pomocników. Był tata Mikołaj i dwie jego pomocnice mama z córką. W ich ekipie znalazł się też piesek, przebrany za renifera.
>>> Magazyn św. Mikołaja we wrocławskim liceum? Elfy z paczkami polecą aż do Lwowa
- Najciekawszymi strojami jak ja osobiście widziałem, to było na przykład: strój choinki za który się przebrała jedna z dziewczyn. Był też strój Mikołaja-sumo. Taki bardzo duży, napompowany strój i byłem bardzo zaskoczony, że ten pan wtedy przebiegł te 10 kilometrów w tym stroju, bo to musiało być niesamowicie ciężkie. Mieliśmy też pszczółkę Maję. Dużo osób często się też przebiera z różnego rodzaju zwierzęta. Jakby upgradują sobie ten strój, żeby był bardziej mikołajowy. Dużo reniferów też startuje. Też bardzo często właśnie ludzie uczestniczą z psami. Jakby też starają się, żeby te psy zawsze też troszeczkę oddawały tego ducha, tego Mikołaja i kombinuj jakieś czapki, albo uszy reniferów - mówi Paweł Potoczny, jeden z organizatorów imprezy.
Więcej w materiale reportera Radia ESKA Krzysztofa Staszkiewicza: