Adaś ma marzenie: chce być prawdziwym piłkarzem, drugim Lewandowskim. Chce też występować w ukochanym Śląsku Wrocław. Chłopak na początek zapisał się więc do Hutnika w rodzinnej Szczytnej. Zawodnik występuje w lidze dla dzieci. - To jego cały świat – mówi Iwona Busse, mama Adama. - Piłka sprawia, że jest szczęśliwy.
Bo dzięki piłce zapomina o chorobie. Podczas meczów zakłada czapkę i nie przejmuje się tym, że ktoś zobaczy głowę. Nie zastanawia się, czy zaraz ktoś zacznie się z niego śmiać. Po prostu gra. Biega, strzela gole, podaje. Piłka daje mu radość i satysfakcję.
Niestety, niedawno doszło do sytuacji, przez którą piłkarz Hutnika jest bliski załamania i zastanawia się, czy może być sportowcem. Jeden z sędziów, Sebastian S., gdy zobaczył dziecko w czapce, nie pozwolił mu grać! - Albo ją zdejmujesz, albo schodzisz z boiska. Taki jest regulamin – mówił, a prośby trenera i lamenty matki na nic się nie zdały. Adaś ze spuszczoną głową zszedł z boiska. Były łzy, była rozpacz.
Na szczęście okazuje się, że Adaś będzie mógł wrócić do piłki. - Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zakładał chustę, czy czapkę bez daszka. Nie można grać w takiej z daszkiem – mówi Andrzej Padewski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.
Chłopcu radę daje też Piotr Celeban ze Śląska, który jest… łysy jak kolano. - Adaś, nie martw się! Łysina w niczym nie przeszkadza. A wręcz przeciwnie! Łatwiej się strzela z główki – śmieje się legenda WKS.