Choć wyburzanie basenów przy Stadionie Olimpijskim trwa w najlepsze, to pojawiła się szansa, że rozbiórka zostanie wstrzymana. Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk stwierdził bowiem, że jest przeciwny tej inwestycji, czyli postawieniu bloku mieszkalnego w centrum zabytkowego kompleksu Stadionu Olimpijskiego. Prezydent stara się więc zablokować budowę i robi to na dwa sposoby.
- Złożyłem deweloperowi ofertę odkupienia (bądź zamiany na inny) terenu, na którym planowana jest inwestycja. Zgodnie z prawem oferta miasta nie może przekraczać kwoty, za jaką inwestor nabył obiekt od AWF - tłumaczy Sutryk.
Zagranie bardzo interesujące, bo zaraz może się okazać, że inwestor nie będzie miał wyjścia. Sutryk bowiem chce go zaszachować: złoży wniosek do konserwatora zabytków i ministerstwa kultury o wszczęcie procedury wpisania basenów do rejestru.
- Samo wszczęcie tej procedury z automatu wstrzymuje trwającą inwestycję - dodaje Sutryk.
Jest jednak pewien kłopot. Bo deweloper zdążył już wyburzyć (co ważne: dotąd zrujnowane) baseny i w zasadzie to teraz nie ma już czego ratować. Zobaczymy więc, jak zareagują ministerialni urzędnicy.
Można też przypuszczać, że sam deweloper nie będzie chciał mieć zatargu z miejską władzą, w mieście, w którym prowadzi biznes.
Warto jednak trzymać kciuki, bo najlepszym dla Wrocławia i mieszkańców wyjściem będzie przejęcie terenu przez miasto i odbudowa basenów. Tak, aby znowu można było z nich korzystać (w okolicy takiej atrakcji dla mieszkańców nie ma). Znając Sutryka to takie rozwiązanie można przyjąć za bardzo prawdopodobne. Trzeba więc wierzyć, że wszystko dobrze się skończy.
Na koniec mała refleksja. Szkoda, że aktywiści miejscy, którzy tak rzucili się do protestowania przeciwko budowie, nigdy nie protestowali przeciwko temu, jak drogocenna ruina basenów się prezentuje. Przedziwne, że nikomu nie przeszkadzało, że zapomniane baseny stoją zniszczone, a większość z obecnych zagorzałych obrońców niecek nawet nie wiedziała, w którym są miejscu.
Na pewno blok w centrum zabytkowego kompleksu to nie jest najlepszy pomysł, ale społeczne przyzwolenie na to, aby tak przecież ważne baseny tyle lat były zrujnowane, to smutny dowód na to, w jaki sposób część wrocławian (aktywistów) działa. Kiedy przez lata była możliwość zwrócenia uwagi na problem z basenami - siedzieli cicho. Gdy znalazł się chętny, by coś zrobić z zapomnianą kupą gruzu - nagle wybuchło basenowe powstanie.