- We Wrocławiu doszło do groźnego incydentu, gdzie amstaff zaatakował ludzi i psa.
- Właściciel agresywnego zwierzęcia usłyszał zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo.
- Poszkodowani opowiadają o traumie po ataku – dowiedz się, co ich spotkało.
Wrocław. Atak psa na Kowalach. Zarzuty dla właściciela amstaffa
Maksymalna kara roku więzienia grozi 33-latkowi z Wrocławia, którego amstaff zaatakował dwoje ludzi i innego czworonoga. 15 listopada agresywne zwierzę wydostało się z posesji zlokalizowanej ok. 1 km od wałów na Kowalach biegnących wzdłuż ul. Kowalskiej. Pies nie miał kagańca ani smyczy i bez żadnego powodu rzucił się na owczarka niemieckiego i jego właścicieli.
Nie dość, że amstaff ranił czworonoga, to jeszcze ugryzł broniącego go mężczyznę. Poszkodowani sami namierzyli posesję, z której uciekł agresywny pies, i wezwali policję. 33-letni właściciel zwierzęcia został zatrzymany.
- Z uwagi na bardzo niebezpieczną sytuację oraz dużą agresję zwierzęcia, które zaatakowało zarówno owczarka niemieckiego należącego do spacerującej pary, jak i jego opiekunów, właściciel psa usłyszał zarzuty nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, tj. przestępstwa z art. 160 Kodeksu karnego przekazała podkomisarz Aleksandra Freus z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Zwierzę zostało odebrane właścicielowi i trafiło pod opiekę wrocławskiego TOZ, gdzie pozostanie do czasu zakończenia obserwacji i wydania decyzji dotyczącej jego dalszych losów.
Do poszkodowanych w tej sprawie osób dotarła "Gazeta Wrocławska", która opublikowała ponadto nagranie z ataku amstaffa.
- Bardzo dobrze, że tak się stało. Ten pan nie wyrażał żadnej skruchy. Na początku wypierał się, że to jest jego pies. Przyznał się dopiero po pokazaniu filmu i zdjęć. Pies był bardzo agresywny, robił wszystko, żeby zagryźć naszego. W dodatku ugryzł mnie. Nasz pies cały czas jest na lekach uspokajających, nie daje się przytulać. Chodzimy z nim na spacery, ale już nie w to samo miejsce. Żona do tej pory nie może spać, a ja jestem na L4 z powodu ugryzienia. Bardzo dziękuję policji za szybkie działanie i świadkowi, panu Maciejowi, który mi pomógł. Mogło być znacznie gorzej. Obok szła starsza kobieta z małym pieskiem. Nie dałaby rady odeprzeć tego ataku - powiedział poszkodowany w zdarzeniu mężczyzna.