W czwartek, 4 maja rano osunęło się kilkadziesiąt metrów nabrzeża przy ulicy Michalczyka. Nikomu nic się nie stało, ale ewakuowano prawie 40 osób.
Przyczyny jeszcze nie są znane, ale hipotez jest kilka
- Odra nie przyczyniła się do tej katastrofy. Napór wód deszczowych i opadowych, które spływały do niedrożnych kanalizacji, które nie odprowadzały tych do Odry. Powstało dodatkowe nadciśnienie wody. Rozmoknięte grunty spoiste tracą swoją wytrzymałość - twierdzi Krzysztof Parylak z Uniwersytetu Przyrodniczego.
"To było do uniknięcia"
Zdaniem eksperta osuwiska można było uniknąć, ponieważ takie budowle muszą mieć coroczną kontrolę.
- To powinno się przewidzieć. Osoba wykonująca taka kontrolę musiała wiedzieć i widzieć, że na przykład pewne bloki się zapadają. Po drugie tam są różni właściciele działek, więc oni także za to odpowiadają - dodaje Krzysztof Parylak.
Inne fragmenty nabrzeża też się zapadną?
Niestety, nie jest to ostatnie miejsce nad Odrą, które jest w tak złym stanie.
- Nabrzeża Odry, szczególnie powyżej mostu Pomorskiego mają bardzo trudne, złożone konstrukcje. Całe nabrzeże wzdłuż ulicy Witolda moim zdaniem jest podobnie zagrożone. W rejonie elektrowni są elementy po naprawach, które już widzę, że się niszczą - ocenia Krzysztof Parylak.
Nabrzeże przy Michalczyka miało ponad 105 lat, a miało wytrzymać 100.
Specjaliści od nadzoru budowlanego sprawdzają co było przyczyną katastrofy.
Posłuchaj materiału reporterki Radia ESKA Eweliny Wąs: