Wlał psu do pyska żrący środek do czyszczenia toalet! „Tak mógł postąpić tylko KAT” [UWAGA! TVN]

i

Autor: pixabay.com Wlał psu do pyska żrący środek do czyszczenia toalet! „Tak mógł postąpić tylko KAT” [UWAGA! TVN]

Wlał psu do pyska żrący środek do czyszczenia toalet! „Tak mógł postąpić tylko KAT” [UWAGA! TVN]

2021-03-17 20:18

Ten pies przeszedł przez prawdziwe piekło! Pięcioletnia suczka Zizi trafiła do trafiła do kliniki weterynaryjnej w ciężkim stanie. Jak dowiadujemy się z programy UWAGA!, opiekun miał wlać do jej pyska żrący środek do czyszczenia toalet. - Dwa lata temu skrzywdził Zizi pierwszy raz, teraz kolejny – wskazują obrońcy praw zwierząt.

Pięcioletnia suczka Zizi w styczniu trafiła do jednej z wrocławskich klinik weterynaryjnych. - Pies był w stanie bardzo ciężkim. Od kilku dni nie jadł, nie pił. Z jej pyska wydobywała się cuchnąca ciecz, wydzielina ropna z martwymi tkankami – relacjonuje w programie UWAGA! lek. wet. Grzegorz Dziwak. I dodaje: - Pierwsza myśl była taka, czy nie byłoby najlepiej poddać tego psa eutanazji. Na szczęście dodatkowe badania wykazały, że nie jest aż tak źle. Że jest, o co walczyć. Stan zwierzęcia wskazywał na to, że pies został poparzony żrącym środkiem chemicznym.

ZOBACZ: Wlał psu CAŁĄ butelkę płynu do TOALET! Marcin W. wpadł po kilkunastu dniach! Sadysta się UKRYWAŁ

- Doszło do głębokiego, chemicznego poparzenia przewodu pokarmowego i całej jamy ustnej z przełykiem. Można sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy fragmenty jamy ustnej - dziąseł i języka - odpadają i ropieją. Nie jest się wtedy w stanie pić, jeść, ani ruszyć ustami. Wszystko sprawia ogromny ból, nawet przełykanie śliny – wyjaśnia dziennikarzom Grzegorz Dziwak.

Właścicielka psa przyznała, że żrącą substancję mógł wlać Zizi do pyska jej partner. W czasie samego zajścia kobieta miała być w pracy, a suczka znajdowała się w mieszkaniu pod opieką mężczyzny. - Zorientowałam się, że konkubent ma poplamione spodnie dresowe. Była plama na podłodze, a płyn do toalety był pusty. Pytam: „Co zrobiłeś?”. On mówi, że nic nie zrobił. Nie chciał się przyznać. Tłumaczył, że coś zjadła – opowiada pani Justyna.

Sprawą zajęła się policja. Jak się okazało, Marcin W. nie został nawet przesłuchany. - Policjanci cały czas prowadzą czynności procesowe w związku z tym zdarzeniem – twierdzi sierż. sztab. Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

CZYTAJ: Makabryczne odkrycie we Wrocławiu. Pod remontowanym torowiskiem odnaleziono trumny!

Grób Kacpra, który zatonął pod lodem