Awantura o prezesa lotniska we Wrocławiu
- Jesteśmy świadkami bezprecedensowego, ale i bezprawnego działania, w wyniku którego doszło do odwołania Dariusza Kusia z funkcji Prezesa Zarządu Portu Lotniczego Wrocław, ale także do destabilizacji pracy wyróżniającego się w Polsce i w tej części Europy lotniska - twierdzi prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk (całe oświadczenie poniżej).
Taka ostra wypowiedź to efekt odwołania prezesa lotniska, którego Wrocław jest współwłaścicielem. - Zostałem odwołany z naruszeniem prawa, bez podania merytorycznych powodów. Nie przyjmuję tej decyzji do wiadomości. Kieruję sprawę do sądu, który na pewno przywróci mnie do pracy - mówi nam Dariusz Kuś.
Za odwołaniem Kusia stoją dwaj inni współwłaściciele portu: urząd marszałkowski i państwowe przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, które razem mają większość udziałów. Jak tłumaczą zwolnienie Dariusza Kusia?
- Odwołanie podyktowane było paraliżowaniem przez prezesa pracy lotniska. Akcjonariusze dostrzegli rosnący konflikt pana Dariusza Kusia ze związkami zawodowymi, Strażą Graniczną oraz PLL LOT. Prezes ponadto utrudniał wykonywanie mandatu członkom Rady Nadzorczej wielokrotnie nie udostępniając dokumentów Spółki. Akcjonariusze oczekują, aby osoba pełniąca funkcję prezesa zarządu współpracowała ze wszystkimi podmiotami dla dobra Portu Lotniczego i Dolnoślązaków - informuje Bohdan Stawiski, dyrektor wydziału komunikacji społecznej w urzędzie marszałkowskim.
Dariusz Kuś szefem portu był od 2007 roku. Trudno odmówić mu sukcesów: to on wybudował nowy terminal lotniska, rozszerzył siatkę połączeń, a także sprawił, że z lotniska korzystać zaczęło o wiele więcej pasażerów. Interesujące, że wyniki finansowe za ten rok również są zadowalające: zysk netto (od stycznia do września) to 18 milionów. Dla porównania: zysk za ten sam okres roku 2019 to 20 milionów. Pamiętajmy, że był to rok "przedpandemiczny". Liczby wskazują więc, że lotnisko w zasadzie wróciło do stanu rzeczy sprzed gigantycznego kryzysu, którym był czas epidemii Covid 19.
Wojna prezydenta z marszałkiem?
Jeszcze wczoraj (w środę, 28 września) był cień szansy, że strony się dogadają. W czwartek stało się jednak jasne, że jest to już ostry konflikt. Zapowiedział go Jacek Sutryk, który na antenie Radia Wrocław powiedział, że odwołanie Kusia będzie oznaczało pójście z nim na wojnę.
- Jednocześnie chcę zaznaczyć, że poza prawnymi skutkami tych nielegalnych działań, towarzyszą i towarzyszyć im będą również określone skutki polityczne. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by w przyszłości osoby i środowiska biorące udział w tych działaniach mogły wspólnie brać odpowiedzialność za nasz region i jego miasta - informuje Jacek Sutryk.
Te słowa oznaczają, że Sutryk (jeśli będzie oczywiście miał na to wpływ) w przyszłości nie pomoże Cezaremu Przybylskiemu (Bezpartyjni Samorządowcy) utrzymać władzy na Dolnym Śląsku. - Paradne. Przecież jak dotąd, to my pomagaliśmy Jackowi Sutrykowi w jego rządach we Wrocławiu, a on zaś nie pomagał nam w niczym na Dolnym Śląsku, bo przecież nie ma żadnego wpływu na region - komentuje Bohdan Stawiski z Bezpartyjnych Samorządowców.
Do wyborów samorządowych (wiosna 2024) zostało jeszcze trochę czasu, ale walka o władzę nabiera coraz większych rumieńców.